wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział piąty.

 Isabella, nadchodzi jeszcze jedna rzecz.

Isabella’s POV:
-Justin nie.- prosiłam, ciągnąc go w tył za ramię; spojrzał na mnie a jego oczy były ciemniejsze niż zwykle.
-Nie zamierzam stać tutaj podczas gdy cierpisz, a facet, który to spowodował wciąż tam był.-Krzyczał na mnie, wzdrygnęłam się kiedy jego głos odbił się echem po pokoju. Zobaczył to i podszedł do mnie, chwytając moje ręce i trzymając je przed sobą.-Bella, zależy mi na tobie, nie możesz oczekiwać, że nie zrobię niczego.- Powiedział, patrząc na mnie w dół, kiedy nade mną górował, skinęłam rozumiejąc. Cmoknął moje usta i wyszedł z biura, chwytając po drodze marynarkę.
-Co zamierzasz zrobić?- zapytałam, chwytając go za ramię.
-Zabić pieprzonego drania.- Mruknął, sprawiając, że wywróciłam oczami. Tylko Justin.
-Nie zabijaj go, tylko zrań bardzo mocno.- Powiedziałam, zachichotał cicho, a drzwi windy się otworzyły.
-Jak to się wydarzyło, za pierwszym razem?- zapytał, odwracając się do mnie.
 -Hm, cóż..-wróciłam myślami do tego jak to się stało.
*WSPOMNIENIA*
Miałam właśnie wsiadać do mojego samochodu po opuszczeniu domu Justin'a kiedy mój telefon zadzwonił. Chwyciłam go i zobaczyłam wyświetlający się nieznany numer. Kto to był do diabła? Przesunęłam mój palec przez ekran i wsunęłam mój telefon pomiędzy moje ucho, a ramię.
-Halo?- zapytałam, grzebiąc w mojej torebce w poszukiwaniu kluczy. Czekaj, otworzyłam samochód moimi kluczami. Czasami jestem taką idiotką.
-Isabella, musimy porozmawiać.- powiedział, od razu wiedziałam, że to był Sam; westchnęłam i oparłam głowę o tylne oparcie siedzenia.
-Dlaczego musimy porozmawiać?- zapytałam, zapinając pasy.
-Ponieważ musimy, przyjedź do mojego domu w ciągu pięciu minut. Ten sam adres.- powiedział, rozłączając się zanim mogłam cokolwiek powiedzieć.
Westchnęłam z frustracji, przed uruchomieniem silnika i jazdą prosto do domu mojego byłego chłopaka, który obecnie był też moim byłym najlepszym przyjacielem.
Zatrzymałam samochód, otworzyłam drzwi przed zamknięciem auta i podejściem do znanych mi brązowych drzwi. Zapukałam dwa razy zanim drzwi się otworzyły, Sam stał tam patrząc na mnie. Ostro pociągnął mnie do środka i pchnął na ścianę.
-Kurwa Sam, ranisz mnie.- powiedziałam, starając się pchać jego ręce w dół, które powodowały śmiertelny ból wokół mojej talii.
-Nie, musisz poczuć ból przez, który przechodzę. To twoja wina.- powiedział krzycząc na mnie; skrzywiłam się, dlatego, że w jego oddechu można było wyczuć alkohol.
-Co do diabła zrobiłam?- odpowiedziałam, jęcząc jak trzymał mnie swoim mocnym uchwytem.
-Tanya kurwa zerwała zaręczyny, przez Ciebie i twojego pieprzonego chłopaka.- krzyczał na mnie, odepchnęłam go ode mnie, na co zaczął chodzić wokół korytarza, wypalając dziurę w podłodze.
 -Nie wiń mnie za to; to twoja pieprzona wina. I nie mieszaj do tego Justin'a; to jest pomiędzy mną i tą dziwką, którą nazywasz twoją drugą połówką.- Odkrzyknęłam do niego, zdobywając od niego wściekłe spojrzenie.
-To dokładny powód dlaczego Cię oszukiwałem, jesteś taką pieprzoną suką.- Krzyknął z powrotem na mnie.
-To byłoby sugestią dla Tanyi.- Krzyknęłam z powrotem, w jednej chwili, krzyknął ze złości i chwycił najbliższą rzecz wokół niego; wazę i rzucił nią we mnie.
Waza uderzyła mnie tam gdzie widoczna była moja skóra, wycięta część mojej sukienki. Jęknęłam z bólu, kiedy skóra w którą waza trafiła, zaczęła palić i kłóć.
-Kurwa.-powiedziałam, a łzy zaczęły zbierać się w moich oczach.
-Właśnie tak dziwko, umieraj w pieprzonym bólu.- powiedział, wchodząc po schodach.
 Jęknęłam z bólu, kiedy moje palce oczyszczały skórę z małych kawałków szkła, które wbiło się w moją skórę, dając uczucie pieczenia. Chwyciłam moją torebkę, pobiegłam do drzwi i mojego samochodu. Odpaliłam go i pojechałam do domu z łzami w oczach kiedy ból był coraz gorszy i gorszy.

*KONIEC WSPOMNIEŃ* 
Spojrzał na mnie; jego zwykłe piwne kule miały teraz ciemnobrązowy kolor. Westchnęłam i spojrzałam na niego.
-Tylko nie zrań siebie okej?- lekko się uśmiechnął i skinął, cmoknął moje usta przed wejściem do windy.
Siedziałam przy moim biurku przez następne dwie godziny. Co do cholery tak długo go zatrzymywało? Moje kolano odbijało się w górę i w dół w coraz szybszym tempie,a ciekawość mnie zżerała. Czy z Justin'em wszystko okej? O mój boże, co jeśli coś mu się stało? To byłaby tylko moja wina. Odwróciłam się by chwycić mój telefon, ale zatrzymałam się gwałtownie, kiedy poczułam ogromny ból, pociągnęłam nosem starając pozbyć się łez, które pojawiły się w moich oczach.
Masowałam moje żebra i skrzywiłam się ponownie, nawet najmniejszy nacisk boli. Myślę, że to nie był tylko fakt, że waza mnie uderzyła, ale fakt że rozbiła się na mojej skórze. Usłyszałam charakterystyczny ding i patrzyłam jak Justin wyszedł z windy.
-O mój boże, mówiłam Ci, żebyś nie dał się skrzywdzić!- zawołałam udając się do niego, jego usta były rozcięte i krwawiły, a skóra nieco powyżej brwi była lekko czerwona i rozcięta.
-Czuję się dobrze, powinnaś spytać Sam'a nie mnie.- powiedział, całując mnie w czoło.
Spojrzałam na niego, a moje oczy rozszerzyły się.
-Zabiłeś go?- zapytałam, przykładając ręce do ust, myśleć o nagłówkach. " Szalony psychopata zabija mężczyznę po tym kiedy jego "dziewczyna" została pobita." 
-Nie, ale kurwa powinienem.- powiedział, zaciskając pięści. Położyłam moje ręce na jego piersi, a on natychmiast zrelaksował się pod moim dotykiem.
-Dziękuję- powiedziałam, pochylając się i dziobiąc go w usta. Uśmiechnął się do mnie.
-Wszystko dla mojej Belli.-powiedział, mrugając do mnie, na co moje policzki lekko się nagrzały.
Wciągnęłam go do biura i posadziłam na krześle, kiedy poszłam chwycić apteczkę. Usiadłam na biurku tak, że moje nogi były po obu jego stronach, a on wsunął krzesło obrotowe pod biurko, tam gdzie siedziałam. 
-Co robisz?- Zapytał patrząc, kiedy złapałam mokrą chusteczkę z zestawu pierwszej pomocy.
-Nie byłam jedynym, który został ranny.- szepnęłam, ocierając zaschniętą krew, która była na jego policzku.
Chwyciłam kolejną chusteczkę i oczyściłam rozcięcie na jego brwi, przed skierowaniem się na te różowe w kształcie serca usta.
Wytarłam nadmiar krwi przed przejściem do samej rany. Gdy tylko otarłam rozcięcie, zaczął syczeć i się krzywić, oddalając swoją głowę do tyłu tak, że nie mogłam go dosięgnąć. Położyłam moją rękę na jego policzku i z powrotem przybliżyła jego głowę tak, że mogłam ją wyczyścić.
-Kurwa.- Powiedział, próbując ponownie uciec ode mnie. Spojrzałam na niego ze współczuciem, gdyby to nie było dla mnie nie bolałoby go teraz.
-Przepraszam.- wymamrotałam, czyszcząc cięcie, kiedy trzymałam jego twarz.
-Za co przepraszasz?- powiedział patrząc na mnie, krzywiąc się ponownie, kiedy czyściłam jego ranę. 
-Gdybym nie poszła o Sam'a, nie bolałoby cię teraz.-wyszeptałam, zsuwając się z biurka i wyrzucają zakrwawione chusteczki do kosza. Usłyszałam jak Justin westchnął i wstał ze swojego krzesła.
-Bella wszystko w porządku. Przestań się martwić.-powiedział ciągnąc mnie tak, że patrzyłam się na niego.
-Jak mam przestać się martwić Justin? Nienawidzę jednego, gdy ktoś jest ranny przeze mnie.- Powiedziałam mu do piersi, kiedy moje ramiona owinęły się wokół niego, pozwalając by kilka łez się wydostało.
-Bella nie jestem ranny, mam tylko rozciętą wargę.- powiedział wzdychając, kiedy pocierał moje plecy jak przytuliłam się do jego piersi.
-Cóż, rozcięcia bolą, więc nie, jesteś ranny.- powiedziałam surowo, pociągając nosem, starając się nie pozwolić wydostać się łzom i zdobywając od niego chichot. 
-Tak cholernie uparta.- powiedział, co spowodowało mój blady uśmiech, kiedy on wycierał swoim kciukiem moje łzy. Usłyszałam że drzwi się otworzyły a moja głowa od razu zwróciła się w tamtym kierunku, by zobaczyć Tanye chcącą się zrewanżować.
-Jesteś taką pieprzoną dziwką trzymaj swoje ręce z dala od mojego faceta, ty kurwo.- Krzyczała na mnie, próbując mnie uderzyć ale Justin trzymał jej plecy. 
-Ross!- Justin krzyknął gniewnie, zdobywając zdezorientowanego Ross'a wbiegającego do biura. 
-Wezwij policję.- powiedział, Tanya wymknęła się z jego uścisku i wymierzyła mi cios prosto w ten sam punkt w który Sam rzucił wazon.
Krzyknęłam z bólu tracąc równowagę, opadając na ścianę za mną i ściskając moje boląco ciało. Gorące łzy spływały mi po twarzy, kiedy ból rozprzestrzenił się po całym ciele. 
Patrzyłam jak Ross odciągał Tanye z powrotem, a ona się uśmiechnęła, kiedy ból w klatce piersiowej był nie do opisania.
Poczułam jak moja pierś się napina, a mi było coraz ciężej złapać oddech.
-Justin.- powiedziałam, próbując mówić jak najgłośniej, złapałam jego uwagę, a on ukląkł przede mną. Próbowałam powiedzieć coś, ale nic nie wyszło, bardziej stało się to próbą złapania tchu. 
-Czy możesz oddychać?- zapytał, a w jego oczach pojawiło się zaniepokojenie.
Pokręciłam głową, próbując jak najlepiej starać się oddychać, ale moje gardło zaczęło się zamykać. Ciche łzy spływały mi po twarzy, jak świat wokół mnie stawał się coraz bardziej rozmyty.
-Bella, nie. Nie zamykaj oczu.- Justin powiedział surowo, trzymając obie moje ręce, próbowałam i próbowałam, ale one stawały się niemożliwie cięższe. Słyszałam kroki wchodzące do biura, połowaz nich rozmawiała.
-Ona nie może oddychać. Sprowadź kurwa sanitariusza.- Justin krzyknął, kilka sekund później jego ręce opuścił moje i wtedy wszystko stało się czarne.

3RD Person POV:
Justin leżał na brzegu łóżka, jego ciało było wygięte w niewygodny sposób, dopóki nie usiadł na szpitalnym krześle. Trzymał obie ręce na jednej małej zimnej ręce Isabelli, można było usłyszeć jej stały rytm serca poprzez pikanie maszyny. To była jego wina, gdyby nie puścił Tanyi, ona nie mogłaby uderzyć Isabelli i nic z tego by się nie wydarzyło.
Drzwi otworzyły się, aby zobaczyć Esme, Ramiro, Roba i Mollie. Esme wydała siebie zduszony okrzyk widząc córkę na łóżku i wepchnęła głowę do ramienia Ramiro, jak Isabella kiedy płakała do Justina.
-Co się stało?- Rob szepnął patrząc na jego uszkodzoną małą siostrzyczkę
-Sam i Tanya.- Było wszystkim co Justin powiedział, by Rob zrozumiał, kiedy tarł swoim kciukiem tył jej ręki. 
-Co oni zrobili?- Mollie wyszeptała, Rob trzymał ją, kiedy szlochał do jej ramienia, widok jego młodszej siostrzyczki w szpitalu, mającej maskę tlenową na twarzy to za dużo.
-Sam rzucił w nią wazon, na jej żebra, lekarze powiedzieli, że gdy to zrobił prawdopodobnie złamał jedno z jej żeber. Następnie Tanya napadła na nią w biurze i uderzyła dokładnie w punkt, w który Sam rzucił wazon, co spowodowało, że złamane żebro przesunęło się na jej płuca. Nie mogła oddychać, więc zadzwoniłem do sanitariuszy i oto jesteśmy.- Justin wyjaśnił, poczucie winy zżerało go na wylot.
Ramiro umieścił ojcowski pocałunek na czole Izabelli, łzy zebrały się w jego oczach, kiedy spojrzał w dół.
-Jak długo już tu jesteś?- Esme powiedziała ocierając łzy, kiedy zapytała Justina.
-2 i pół godziny. Miała zabieg więc zostałem.- Justin powiedział do niej, obserwując jak skinęła głową.
-Przepraszamy, że ni mogliśmy przyjść szybciej, wszyscy byliśmy w pracy i nie mieliśmy czasu, aby sprawdzić nasze telefony.- Ramiro powiedział, pociągając nosem, kiedy przejechał ręką przez proste brązowe włosy Isabelli.
-Jest w porządku, to przynajmniej mogę zrobić.- Powiedział uśmiechając się do Ramiro, który obdarzył go małym uśmiechem.
-Więc co się stało z rybymi ustami i twarza suki?- Rob powiedział, usuwając niechciane napięcie odrobiną humoru.
-Pokonałem gówno z Sam'em dziś rano, bóg wie czy on żyje czy nie.- Justin wrócił myślami do czasu kiedy pokonał Sam'a.

*WSPOMNIENIA*
Justin zgasił silnik, patrząc na dom, który Isabella opisała; otworzył drzwi od samochodu i podszedł do drzwi domu. Pukał mocno, aż ktoś je otworzył,
-Czego ty kurwa chcesz?- Sam uśmiechnął się szyderczo do Justina, wiedząc dokładnie, dlaczego jest tutaj.
-Nie próbuj już nigdy podnieść ręki na moją pieprzoną dziewczynę, albo osobiście wykopię Ci grób.- Justin powiedział, popychając za szyję Sama na ścianę.
-Ona, kurwa, na to zasłużyła, jest dobrą niepotrzebną dziwką.- Sam powiedział ciężko do Justina jak zaczął się dusić od nacisku na jego szyi
-Naprawdę? Cóż, jeśli jest, to ty, kurwa, zasługujesz na to.- Justin zaczął, bić Sam'a prosto w szczękę.
-Kurwa.- Sam syknął, rzucając z powrotem cios w kierunku Justin'a , pierścionek na palcu Sam’a przeciął usta Justina.
-Taka cipka.- Justin powiedział, nie czując bólu, a adrenalinę kiedy używał Sam'a jako worka treningowego.
Powalił go swoimi ciosami tak, że znalazł się na drugim końcu podłogi i powoli tracił świadomość od ciosów Justin'a.
-Nie dotykaj mojej dziewczyny już nigdy więcej, zrozumiałeś?- Justin krzyknął, nie zdobywając nic od Sam'a który był już nieprzytomny.
-Skurwysyn.- Justin powiedział, wstając z Sam'a i otwierając drzwi, kierując swoją podróż z powrotem do biura.

*KONIEC WSPOMNIEŃ*
-I naprawdę nie wiem co się stało z Tanya. Zadzwoniłem na policję i oni się nią zajęli.- Justin wyjaśnił zdobywając od całej rodziny uśmiech, to było widać, że Justin troszczy się o Isabelle, a jeśli by tego nie robił, Isabella prawdopodobnie byłaby martwa
-Dziękuję Justin, za ocalenie mojej małej dziewczynki.- Ramiro powiedział ciągnąc Justin'a do uścisku, po kilku sekundach odsunęli się od siebie i usiedli, czekając aż Isabella się obudzi. Jakby czekała na nich aż przestaną rozmawiać, jej oczy zatrzepotały otwierając się, Esme dyszała podchodząc do córki z łzami w oczach.
-Kochanie nic ci nie jest?- powiedziała Esme, Isabella pokręciła głową, łzy gromadziły się w jej oczach, za każdym razem kiedy próbowała złapać oddech jej pierś paliła. -Zawołam doktora, okej?- Esme powiedziała, zdobywając niewielkie skinienie od Isabelli.
-Ah, Pani Iglesias już nie śpi.- doktor powiedział, wchodząc po Esme do pokoju. -Okej, zamierzam zadać Ci kilka pytań.- Isabella skinęła. -Wiesz dlaczego tu jesteś?- Doktor zapytał, zdobywając niepewne spojrzenie od Isabelli, wziął to za nie i zaczął wyjaśniać. -Masz posiniaczoną wewnętrzną część żebra. Przy ekstremalnej ilości ciśnienia, żebra otarły się o siebie i jedno z nich popycha drugie, co wyjaśnia twoje trudności z oddychaniem. Zostałaś wprowadzona do natychmiastowej operacji i teraz masz dwa metalowe gwoździe w żebrach.- Lekarz powiedział, na co oczy Isabelli poszerzyły się; powoli skinęła głową przyjmując wszystkie informacje.
-Kiedy mogę wrócić do domu?- Spytała, lekko pociągając tlenu maskę tak, że jej twarz była jaśniejsza.
-Cóż, to zależy od tego jak twoje rany się zagoją. To był jeden zabieg nacięcia więc powinno być w porządku za około 3-4 dni, powinnaś być szczęśliwa że żyjesz. Dzięki twojemu chłopakowi.- Lekarz powiedział, uśmiechając się do niej; uśmiechnęła się wdzięcznie do niego przed jego wyjściem. Spojrzała na Justina, a on uśmiechnął się do niej
-Dziękuję chłopaku.- Powiedziała, uśmiechając się do niego pocierając jego rękę swoim kciukiem, czuł się szczęśliwy jak pocierała jego ręce, na co zachichotał, ale uczucie odeszło kiedy je puściła.
-Dlaczego nie powiedziałaś nam co się stało Bells?- Rob powiedział patrząc na jego małą siostrzyczkę, westchnęła i przesunęła ręką po włosach.
-Nie chciałam nikogo w to mieszać.- powiedziała opuszczając swoją głowę w dół, kiedy starała się unikać ich spojrzeń. -Kochanie, jesteśmy rodziną, jesteśmy zobowiązani mieszać się do tego.- Esme powiedziała, całując skroń Isabelli. -Przepraszam.- Isabella powiedziała patrząc na jej mamę.
-Kochanie, nie przepraszaj. Następnym razem po prostu nam powiedz, jeśli jesteś ranna. Jestem pewna, że twój tata, Rob i Justin pokonaliby ludzi którzy spowodowali twój ból.- powiedziała, powodując, że Isabella się uśmiechnęła.
-Tutaj jest ten piękny uśmiech.- Ramiro powiedział patrząc na swoją córkę; jej uśmiech się powiększył, na co Justin zachichotał.
4 dni później
Isabella’s POV:
Jęknęłam podnosząc koszulę i widząc małą bliznę, którą zabieg spowodował. Nic nie boli i jak widać moja rana się zagoiła, co oznacza, że mogę bezboleśnie iść do domu. Poprawiłam swoje włosy przed wyjściem z łazienki, aby zobaczyć jak Justin śpi na łóżku. Przysięgam na Boga, ten chłopak mógł spać w dowolnym miejscu. Był naprawdę słodki, zawsze się pytał czy czegoś potrzebuję i czy jest mi wygodnie. Jest po prostu całkowicie kochany.
-Jay?- zapytałam, przebiegając moją dłonią po jego włosach, jak kogoś włosy mogą być tak miękkie.
-Ponieważ używam szamponu 2 w 1.- powiedział, jego oczy były otwarte, a on się uśmiechał.
-Jak ty..
-Myślałaś na głos.- Powiedział wstając i dziobiąc moje usta, ostatnio robił, to bardzo często, ale hej, ja nie narzekam ma całuśne usta.
-Dziękuję.- Powiedział, powodując że dziwnie na niego spojrzałam. -Myślałaś na głos, jeszcze raz.- Powiedział zadowolony z siebie, a moje policzki zaczęły się nagrzewać. -Nie martw się kochanie, myślę, że ty też masz całuśne usta i skórę.- powiedział, całując moje usta, a później nos.
Zachichotałam jak dziewczyna ze szkoły, jedna z rzeczy jakie Justin mi robił.
-Chodź.- powiedział, łapiąc mnie za rękę, splótł moje palce z jego, spojrzałam w dół na nasze ręce i się uśmiechnęłam. Wyszliśmy ze szpitala i wskoczyłam na siedzenie pasażera, Justin obszedł samochód i otworzył drzwi przed tym jak usiadł w fotelu kierowcy i uruchomieniem silnika.
-Więc, twoje urodziny są za 3 dni. Co robisz?- Zapytałam, zwracając się do niego powoli, ponieważ nie chcę, zranić siebie ponownie. Lekko się uśmiechnął, przed wzruszeniem ramionami i skupieniem się na drodze. -Nie wzruszaj ramionami na mnie; nie zamierzasz nic robić w swoje urodziny?- zapytałam, jedną rzeczą, którą kochałam robić to świętowanie urodzin ludzi, nieważne czy osoba kończyła 2 czy 89 lat, nie będę wybrzydzać.
-Nie, to nie jest ważne.- Powiedział, przez co zaczęłam ciężej oddychać.
-Każdy urodziny są ważne. Więc nie ma ale, masz imprezę.- Powiedziałem surowo, westchnął i przewrócił oczami na mnie.
-Nie zamierasz przestać, dopóki się nie zgodzę z opartym osłem, którym jesteś?- powiedział, skupiając się na drodze.
-Tak i hej!- powiedziałam, uderzając go w ramię, fałszywie zadyszał przed przemówieniem.
-Lepiej uciekaj.- powiedział uśmiechając się, na co moje oczy się rozszerzyły, szybko otworzyłam drzwi i pobiegłam prosto do domu, gdzie stał mój tata.
-Zgaduję, że już Ci lepiej?- krzyknął do mnie kiedy przebiegłam obok niego, patrząc wstecz, aby zobaczyć, że Justin za mną biegnie.
-Tak, tylko muszę uciec od psychopaty, który mnie goni.- odkrzyknęłam biegnąc z powrotem po schodach, słysząc donośny śmiech Justin'a.
-Lepiej biegnij szybciej.- powiedział, biegnąc po mnie. Pobiegłam korytarzem, gdzie zobaczyłam idącą Mollie, spojrzała na mnie kiedy usłyszała kroki.
-Justin?- zapytała, skinęłam i pobiegłam obok niej. Otworzyłam moje drzwi, starając się je zamknąć, ale stopa Justin'a przeszkodziła mi w tym.
-Odejdź.- powiedziałam do jego buta, chichocząc na swoją własną głupotę.
-Czy ty właśnie powiedziałaś mojej stopie, że ma odejść?- Justin powiedział chichocząc
-Tak.- powiedziałam, szybko kierując moją siłę na drzwi i uciekając w przeciwnym kierunku.
-Nigdzie nie idziesz.- usłyszałam, i moja ręka została pociągnięta do tyłu, a ja spotkałam się z koszulą Justin'a. Podniósł mnie, przerzucił przez ramię i zaniósł do łóżka, oh zboczony * mrug mrug * zachichotałam w myślach
-Zapłata to suka.- powiedział, unosząc się nade mną, kiedy położył mnie na łóżku, jego ręce kierowały się do mojego brzucha, a ja westchnęłam czując jego zimne ręce dotykając moją ciepłą skórę na brzuchu. Zaczął łaskotać boki mojego brzucha, dzięki czemu zdobył mój głośny chichot.
-J-j-justin s-s-stop.- powiedziałam, moje słowa były podzielone, ze względu na ilość moich chichotów.
-Powiedz, że jestem najseksowniejszym facetem jaki żyje.- powiedział uśmiechając się do mnie, kiedy się kręciłam.
-J-jesteś n-najseks-sowniejszym f-facetem j-j-aki żyje.- powiedziałam, starając przywrócić mój oddech do normy kiedy przestał mnie łaskotać.
-Boże, mój brzuch teraz boli.- powiedziałam, pocierając moją talię, zaśmiał się do mnie i spojrzał w dół kiedy unosił się nade mną. Patrzyłam na jego miodowo brązowe kule, gubiłam się w nich, jak spojrzał prosto na mnie.

Justin’s POV:
Pochyliłem się, aby zobaczyć, że nadal na mnie patrzy, muskałem moje usta o jej, a ona pochyliła się dodając więcej siły, więc zaczęliśmy się całować. Jej usta smakowały jak truskawki, sprawiając że jęknąłem w nie, kiedy lizała je by dostać się do środka, dałem jej dostęp i oboje zaczęliśmy badać nasze usta. Ciągnęła za łańcuch na mojej szyi, zbliżając mnie coraz bliżej do niej, jeśli było to w ogóle możliwe, walczyliśmy o dominację, a moje ręce znalazły drogę pod jej spódnicą do jej gołych nóg. Podniosła się lekko w górę, więc już nie siedziała i pchnęła mnie w dół tak, że siedziała na mnie okrakiem. Moje plecy uderzyły o ścianę, a ona zaatakowała moją szyję pocałunkami, jęknąłem jak jej ręce udały się pod moją koszulę, jeździła swoimi palcami po moim abs, lekko drapiąc go czubkami paznokcia.
Całowała moją szyję, gryząc i ssąc mój czuły punkt, kiedy mruknąłem jak go odnalazła. Ugryzła moją skórę i położyła swoje ręce na moim kroczu, pieprzony złośliwiec. Skończyła na mojej szyi, a jej usta podróżowały w poszukiwaniu moich.
-Złośliwiec.- wymamrotałem w jej usta, uśmiechnęła się w pocałunkui zaczęła ocierać swoje ręce o twardość, która rosła w moich spodniach. Mruknąłem do pocałunku, kiedy pisnęła jak pchnąłem moje ręce pod jej spódnicę.
Moje palce powoli zataczały kręgi wokół wnętrz jej uda, mogłem poczuć ciepło jej ciała, kiedy byłem coraz bliżej i bliżej. Pocierałem tkaninę jej majtek, czując jak pobudzam ją moim kciukiem, kiedy zaczęła robić się mokra.
-Kurwa.- Syknąłem na twardość w moich spodniach, kiedy zbliżyłem się do mokrej cipki Isabelli. -Dla mnie tak cholernie mokra.- powiedziałem, moje usta podróżowały w dół jej szyi jak skomlała, kiedy straciłem kontakt z jej cipką, moje ręce spoczywały na jej biodrach jak moje palce odpinały jej spódnicę. Usiadła na mnie, ocierając swoimi biodrami o moje, sprawiając że jęknąłem kiedy powtarzała swoje działania.
Trzymałem jej biodra w miejscu, mrucząc, kiedy jej ręce bawiły się z moją klamrą od pasa, poluzowała go, odpinając spodnie i zamek. Jej ręce spoczywały na twardości zamkniętej w moich czarnych bokserkach od Calvina Kleina, co sprawiło że odrzuciłem moją głowę do tyłu z przyjemność, kiedy ona głaskała zewnętrzną część moich bokserek.
-Tak twardy.- Wyszeptała w moje usta jak go wyjęła, ścisnęła podstawę twardego penisa na co zacząłem jęczeć w ekstazie. Pogłaskała go w górę i w dół, co sprawiało mi przyjemności.
-Bella.- Odetchnąłem, nie byłem w stanie kontrolować siebie pod tak wielką ilością przyjemności jakiej zostałem poddany. -Podoba ci się?- Wyszeptała do mnie, sprawiając że stałem się cholernie napalony.
-Kurwa tak.- Powiedziałem, spuszczając głowę na jej ramię, jak mnie głaskała.
Słyszałem jak coś wymamrotała i zanim to do mnie dotarła, jej usta ssały mojego fiuta.
-B-boże.-jęknąłem, trzymając jej włosy z boku, kiedy jej język pobiegł w górę i w dół po moim grubym kutasie. Dwa razy głęboko wsunęła go do gardła, boże ta dziewczyna jest pieprzonym aniołem. -Kurwa miałem sny, jak to kurwa, robiłaś.- mruknąłem mocno trzymając jej włosy w garści, jak ssała mnie jeszcze bardziej.
-To dobrze, bo ja też.- Powiedziała, jęcząc jak wepchnąłem moje biodra się w jej usta.
-B-bella.- warknąłem kiedy przebiegła zębami na spodzie mojego twardego kutasa.
-B-boże, kurwa, właśnie tak.- Powiedziałem, jak bawiła się moimi jądrami, wkładając je głęboko do buzi. Myśl, że ona wyobrażała sobie jak ssie mojego penisa, sprawiała, że stawałem się coraz bardziej twardy. -K-kochanie.- mruknąłem jak jej język przebiegał w górę i w dół po moim penisie.
-Boże smakujesz tak dobrze.- Powiedziała, seksownie pompując rękami w górę i w dół, spojrzała na mnie przez jej rzęs. Jęknąłem, a moja głowa odchyliła się w stronę sufitu, jak moje oczy powędrowały do tyłu mojej głowy, ilość przyjemności jakiej mi dawała, sprawiała że było mi tak dobrze, kurwa, byłem słaby.
-K-kurwa zaraz dojdę.- rzekłem do niej, a ona głęboko wsunęła mnie jeszcze 4 razy, a za czwartym wystrzeliłem w jej gardło, obserwując, jak mnie czyściła. -Boże, gdzie ty się kurwa tego nauczyłaś?- Zapytałem, starając się powrócić mój do normy. -Powiedzmy, że nabrałam trochę praktyki w tych snach.-Powiedziała, oblizując swoje usta, pociągnąłem jej ciało do mnie i mocno ją pocałowałem.
-Boże jesteś tak cholernie seksowna.- mruknąłem , chcąc się zrewanżować, ale zatrzymałem się, gdy ktoś z dołu nas wołał.
Wstała ze mnie i zaczęła poprawiać się w lustrze, ciągnąc jej spódnicę w dół.
-Popraw się, wyglądasz jakbyś zemdlał i się obudził - Powiedziała, przebiegając ręką po włosach. Zapiąłem guziki w spodniach przed wstaniem i poprawieniem włosów.
-Cóż o mało co nie zemdlałem z przyjemności jaką mi dawałaś.- Powiedziałem z zadowoleniem obserwując, jak uniosła brew chichocząc.
-Cóż, myślę że musisz przywyknąć do moich standardów.- Powiedziała, odchodząc ode mnie.
-Wezmę to jako wyzwanie.- Powiedziałem, obserwując, jak się ze mnie śmiała.
Isabella, nadchodzi jeszcze jedna rzecz.
------------------------------------------------------
Hej, tu Natalia:) Na wstępie chciałam bardzo przeprosić was, że tak długo musiliście czekac na ten rozdział;/ Miałam strasznie dużo sprawdzianów itd i poprostu nie mialam czasu. Ten rozdział przetłumaczyła Patrycja za co jej strasznie dziękuje!! Następne już będę tłumaczyć w terminach nie martwcie się:D
Każdy kto to czyta niech skomentuje rozdział:)

35 komentarzy:

  1. Swietny:-)
    Czekam na next:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :)
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na nn, mniam :) @pussrauhl

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział. ta końcówka jest najlepsza

    OdpowiedzUsuń
  5. omg cudowny rozdział a zwłaszcza końcówka *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski już nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Woow tego bym sie nie spodziewała. Boski i po prostu nie mam słów ale nie mogę się już doczekać kolejnego. ;P miłego tłumaczenia ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwww jakie kochane :)

    OdpowiedzUsuń
  9. cudooooo
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział boski i nie mogę się doczekać następnego <3333 kocham *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny:*
    Następny też zapowiada się obiecująco:P

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba powinno być ,,karma jest suką" a nie ,,zapłata jest suką" :D a rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  13. miałam popsuty komputer, dziś go dostałam, wchodzę, a tu rozdział, ale sie cieszę.
    już czekam na kolejny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. tak bardzo idealny cmxcdmsjef

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Boski :* szkoda ze rozdziały są rzadko dodawane ale to nic :) kocham to tłumaczenie <3 Isabella i Justin strasznie do siebie pasują i mam nadzieję ze będą razem ;) czekam na następny :D napewno będzie genialny .....

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny avscagfyhthxvts nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji :*

    OdpowiedzUsuń
  20. avnxcbkhas to jest cudowne ! jestem ciekawa co Justin szykuje dla Isabelli i mam nadzieje że bd w końcu razem :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wow to się dzieje xD czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  22. OMG !! Ciekawe co Justin zrobi :O Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  23. cudowny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dodany 17 czerwca a ja dziś dopiero przeczytałam xD no ale lepiej późno niż wcale :D rozdział jak zwykle zaskakujący !! No i oczywiście czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  25. kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  26. nie sądzicie że przesadzacie? oddajcie tłumaczenie komu innemu bo wy macie je najwyraźniej w dupie

    OdpowiedzUsuń
  27. To zaszczyt dzielić się tym cudownym świadectwem ze światem. Jestem Beth Walters z Anglii. Mój mąż rozwiódł się ze mną 4 miesiące temu i przepełniały mnie wyrzuty sumienia, ponieważ nie wiedziałam, co zrobić, aby naprawić problemy z moim mężem. Szukałem pomocy w Internecie, jak mogę uzyskać pomoc w moim małżeństwie i odkryłem świetne świadectwa o WEALTHY LOVE SPELL, który postępował ze swoimi zaklęciami. Skontaktowałem się z nim i oto doktor Bogaty powiedział mi, że przygotuje dla mnie zaklęcie, które przywróci mi męża. Byłem sceptyczny, ale nie miałem innego wyjścia, jak tylko z nim pracować. Dwa dni później mój mąż zadzwonił do mnie, że wraca do domu i od tego dnia do dziś żyjemy spokojnie. Wrócił teraz z tak wielką miłością i troską. Dziś z radością informuję was wszystkich, że ten czarodziej ma moc przywracania kochanków, a najbardziej zaskakujące jest to, że nasza miłość jest teraz bardzo silna, każdy dzień to szczęście i radość. Nie ma to jak bycie z mężczyzną, którego kochasz. Gorąco polecę dr Bogatego każdemu, kto potrzebuje jakiejkolwiek pomocy. Jeśli masz jakiś problem, skontaktuj się z Dr Bogaty, daję Ci 100% gwarancji, że on Ci pomoże !!

    wealthylovespell@gmail.com

    Napisz do niego w Whats-app +2348105150446

    OdpowiedzUsuń