Czy chcę go w ten
sposób?
Justin's POV:
Poczułem czyjś oddech łaskoczący moją klatkę piersiową, gdy głowa tego kogoś leżała w zgięciu mojej szyi. Rozchyliłem moje powieki, ale szybko je zamknąłem, gdy widoczne promienie słoneczne zerkały przez zasłony. Otworzyłem oczy jeszcze raz, przyzwyczajając je do światła. Spojrzałem w dół i ujrzałem Isabellę wtuloną w mój tors, jej ręce były zwinięte przed nią, moje owinięte wokół jej talii, a nasze nogi były splątane ze sobą. Bóg wie ile razy robiliśmy to ostatniej nocy.
Mówiąc o ostatniej nocy. Dwa słowa. CHOLERA JASNA. To co powiedziałem, było prawdą. Najlepszy seks w życiu. To było całkowicie inne, niż jakikolwiek seks, który kiedykolwiek uprawiałem. Był ostry, ale też coś znaczył. Problem jest taki, że nie wiem co część „coś znaczył” oznaczała. Bella wtuliła się bardziej w moją szyję, sprawiając, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech i irytowało mnie to, że nie wiedziałem nawet, czemu się pojawił.
Obserwowałem ją w ciszy, podziwiając jej wszystkie cechy. Jej brązowe, proste pasma włosów leniwie opadały na jej ramie, gdy połowa z nich była rozwiana na wszystkie strony. Samo patrzenie na nią przypominało mi o tych intymnych zdarzeniach z zeszłej nocy, sprawiając, że mój brzuch skręcał się w nieznanej emocji. W czasie gdy na nią patrzałem, otworzyła oczy. Spojrzała powoli do góry, a ja w dół na nią, uśmiechając się. Prawdopodobnie wyglądałem jak szaleniec patrząc na nią. To było tak, jakby mój uśmiech nigdy nie znikał, gdy ona się do mnie uśmiechała.
- Która godzina? - spytała, lustrując pokój.
Odwróciłem się i zabrałem rękę z jej pasa i podniosłem mojego czarnego iPhone'a ze stolika.
- 12:43 – odpowiedziałem, z szeroko otwartymi oczami. Człowieku, prawdopodobnie poszliśmy odrobinkę za ostro ostatniej nocy.
- Cholera jasna – wymamrotała, szukając swojego telefonu. - Nie wiesz, gdzie jest mój telefon? - spytała, spoglądając na mnie, na co potrząsnąłem głową przecząco, w czasie, gdy zerkałem dookoła łóżka, szukając go. Wstała, ściągając z siebie kołdrę, moje ręce usunęły się z jej talii, gdy wstawała.
Moja biała koszulka z ostatniej nocy wisiała luźno wokół jej drobnej figury, gdy stanęła. Zmarszczyłem brwi z zmieszaniu, gdy skrzywiła się robiąc krok, ale zrozumiałem dlaczego.
- Zraniłem cię? - spytałem zaniepokojony tym, że może pójście za ostro nie było najlepszym wyborem, ale ona o to krzyczała. Dosłownie.
Odwróciła się i uśmiechnęła, trzęsąc przecząco głową.
- Nie, po prostu nie miałam tyle akcji od dwóch lat – odpowiedziała, puszczając mi oczko, co sprawiło, że zachichotałem. Pochodziła trochę i po chwili już poruszała się normalnie.
Wyszła z pokoju i za moment usłyszałem jej słaby krzyk, mówiący „znalazłam”. Potrząsnąłem głową, śmiejąc się z niej, zanim się podniosłem i wyszedłem z łóżka. Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem, że nasze ubrania były porozrzucane po obu stronach mojego łóżka. Gdy już praktycznie wchodziłem do łazienki, z mojego telefonu zaczął wydobywać się mój dzwonek, co sprawiło, że obróciłem się i odebrałem.
- Tak mamo – powiedziałem do telefonu, idąc w stronę łazienki, otworzyłem drzwi, spojrzałem do środka i zobaczyłem wszystko na podłodze.
Uprawialiśmy tu seks? Cholera jasna. Zaśmiałem się na samą myśl o tym, a moja mama zaczęła coś do mnie mówić, przerywając mi przeżywanie wydarzeń z ostatniej nocy.
- Idę dziś do Esme i chce, żebyś poszedł ze mną – powiedziała do mnie surowo, na co się zaśmiałem.
- Okej – najzwyczajniej odpowiedziałem.
- Nie Justin, ty – Czekaj, okej? - spytała oszołomiona.
- Tak mamo, powiedziałem okej – powiedziałem, uśmiechając się na jej reakcje, gdy się schyliłem, by podnieść rzeczy, które były porozrzucane na marmurowej podłodze.
- Zaczekaj, Isabella jest z tobą? - spytała z cieniem rozbawienia w jej głosie.
- Tak, a co? - zapytałem, stawiając krem do golenia z powrotem na marmurową półkę, trzymając telefon pomiędzy moim uchem a ramieniem.
- Oh, bez powodu – odpowiedziała, praktycznie mogłeś usłyszeć uśmieszek w jej głosie.
- Mamo, nie – powiedziałem ostrzegająco, gdy wiedziałem o czym myślała.
- Co? Przecież nic nie powiedziałam – zaśmiała się, co sprawiło, że kąciki moich ust wygięły się lekko ku górze.
- Wiem co chciałaś powiedzieć, więc coś powiedziałaś. Tylko nie wprost – powiedziałem, gdy nakładałem krem do golenia na moją twarz.
- No i? Jestem twoją matką, wiem co robiliście wczorajszej nocy – odpowiedziała, śmiejąc się głośno, na co sapnąłem do telefonu.
- Mamo, to jest takie złe – zamarudziłem, gdy przeciągnąłem żyletkę przez pianę na mojej twarzy.
- Tak czy inaczej, po prostu pamiętaj, że spodziewam się wnuków w pewnym momencie. Więc to dobrze, że zacząłeś wczoraj – odpowiedziała, śmiejąc się lekko na końcu.
- Okej, fajnie mamo. Pa – odpowiedziałem, rozłączając się szybko. Zachichotałem, ale potem moja twarz wykrzywiła się w grymasie na myśl o tym, że moja mama wiedziała co ja i Isabella robiliśmy ostatniej nocy.
Gdy skończyłem się golić, wszedłem pod prysznic. Umyłem swoje ciało jakimś żelem pod prysznic z axe i umyłem włosy szamponem 2w1, który również był z axe. Wyszedłem spod prysznica i owinąłem puszysty ręcznik wokół mojej dolnej części ciała, zanim wyszedłem z łazienki. Zobaczyłem Isabellę leżącą na łóżku w jej wczorajszych ubraniach. Jej oczy były skupione na ekranie telefonu, który trzymała nad swoją głową. Oderwała wzrok od swojego telefonu, którzy przewędrował z ekranu na mój abs, przygryzła wargę zanim jej oczy wędrowały dalej w górę, aż do mojej twarzy, na której znajdował się uśmieszek. Zarumieniła się, przybierając kolor głębokiej czerwieni, po czym odwróciła wzrok z powrotem na telefon, chichocząc do siebie. Zaśmiałem się i wszedłem do garderoby, wyciągając ciuchy na co dzień.
Założyłem koszulę w kratę na kasztanową koszulkę i przejrzałem się w lustrze. Po wyżelowaniu swoich włosów do perfekcyjnej fali, wyszedłem z pomieszczenia, zastając Isabellę w tej samej pozycji. Spojrzała na mnie i skrzywiła się, na co się zaśmiałem.
- Aw, twój abs zniknął – powiedziała wstają i wydymając dolną wargę.
Zaśmiałem się z niej i zszedłem na dół, Isabella podążała za mną.
- Zostajesz u siebie, bo twoja mama właśnie mnie zapytała, gdzie jesteśmy z emotikonem puszczającym oczko na końcu? - spytała, przewijając palcem po swoim telefonie, gdy zakładała buty.
- Jezu, moja mama nie przestaje – wymamrotałem do siebie, otwierając lodówkę. - Chcesz coś zjeść Bella? - Spytałem, wystawiając głowę zza drzwi lodówki.
- Nie, dzięki, zjem w domu – odpowiedziała, na co przytaknąłem, biorąc butelkę wody, zamykając drzwi i chwytając kluczki ze stołu.
Zauważyłem, że Isabella zaczęła śmiać się głośno do swojego ekranu, na co zmarszczyłem brwi. Odwróciła telefon, przystawiając mi go do twarzy, a moja oczy rozszerzyły się w przerażeniu.
- O mój boże – powiedziałem, patrząc na wiadomość, którą Bella dostała od mojej mamy.
Poczułem czyjś oddech łaskoczący moją klatkę piersiową, gdy głowa tego kogoś leżała w zgięciu mojej szyi. Rozchyliłem moje powieki, ale szybko je zamknąłem, gdy widoczne promienie słoneczne zerkały przez zasłony. Otworzyłem oczy jeszcze raz, przyzwyczajając je do światła. Spojrzałem w dół i ujrzałem Isabellę wtuloną w mój tors, jej ręce były zwinięte przed nią, moje owinięte wokół jej talii, a nasze nogi były splątane ze sobą. Bóg wie ile razy robiliśmy to ostatniej nocy.
Mówiąc o ostatniej nocy. Dwa słowa. CHOLERA JASNA. To co powiedziałem, było prawdą. Najlepszy seks w życiu. To było całkowicie inne, niż jakikolwiek seks, który kiedykolwiek uprawiałem. Był ostry, ale też coś znaczył. Problem jest taki, że nie wiem co część „coś znaczył” oznaczała. Bella wtuliła się bardziej w moją szyję, sprawiając, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech i irytowało mnie to, że nie wiedziałem nawet, czemu się pojawił.
Obserwowałem ją w ciszy, podziwiając jej wszystkie cechy. Jej brązowe, proste pasma włosów leniwie opadały na jej ramie, gdy połowa z nich była rozwiana na wszystkie strony. Samo patrzenie na nią przypominało mi o tych intymnych zdarzeniach z zeszłej nocy, sprawiając, że mój brzuch skręcał się w nieznanej emocji. W czasie gdy na nią patrzałem, otworzyła oczy. Spojrzała powoli do góry, a ja w dół na nią, uśmiechając się. Prawdopodobnie wyglądałem jak szaleniec patrząc na nią. To było tak, jakby mój uśmiech nigdy nie znikał, gdy ona się do mnie uśmiechała.
- Która godzina? - spytała, lustrując pokój.
Odwróciłem się i zabrałem rękę z jej pasa i podniosłem mojego czarnego iPhone'a ze stolika.
- 12:43 – odpowiedziałem, z szeroko otwartymi oczami. Człowieku, prawdopodobnie poszliśmy odrobinkę za ostro ostatniej nocy.
- Cholera jasna – wymamrotała, szukając swojego telefonu. - Nie wiesz, gdzie jest mój telefon? - spytała, spoglądając na mnie, na co potrząsnąłem głową przecząco, w czasie, gdy zerkałem dookoła łóżka, szukając go. Wstała, ściągając z siebie kołdrę, moje ręce usunęły się z jej talii, gdy wstawała.
Moja biała koszulka z ostatniej nocy wisiała luźno wokół jej drobnej figury, gdy stanęła. Zmarszczyłem brwi z zmieszaniu, gdy skrzywiła się robiąc krok, ale zrozumiałem dlaczego.
- Zraniłem cię? - spytałem zaniepokojony tym, że może pójście za ostro nie było najlepszym wyborem, ale ona o to krzyczała. Dosłownie.
Odwróciła się i uśmiechnęła, trzęsąc przecząco głową.
- Nie, po prostu nie miałam tyle akcji od dwóch lat – odpowiedziała, puszczając mi oczko, co sprawiło, że zachichotałem. Pochodziła trochę i po chwili już poruszała się normalnie.
Wyszła z pokoju i za moment usłyszałem jej słaby krzyk, mówiący „znalazłam”. Potrząsnąłem głową, śmiejąc się z niej, zanim się podniosłem i wyszedłem z łóżka. Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem, że nasze ubrania były porozrzucane po obu stronach mojego łóżka. Gdy już praktycznie wchodziłem do łazienki, z mojego telefonu zaczął wydobywać się mój dzwonek, co sprawiło, że obróciłem się i odebrałem.
- Tak mamo – powiedziałem do telefonu, idąc w stronę łazienki, otworzyłem drzwi, spojrzałem do środka i zobaczyłem wszystko na podłodze.
Uprawialiśmy tu seks? Cholera jasna. Zaśmiałem się na samą myśl o tym, a moja mama zaczęła coś do mnie mówić, przerywając mi przeżywanie wydarzeń z ostatniej nocy.
- Idę dziś do Esme i chce, żebyś poszedł ze mną – powiedziała do mnie surowo, na co się zaśmiałem.
- Okej – najzwyczajniej odpowiedziałem.
- Nie Justin, ty – Czekaj, okej? - spytała oszołomiona.
- Tak mamo, powiedziałem okej – powiedziałem, uśmiechając się na jej reakcje, gdy się schyliłem, by podnieść rzeczy, które były porozrzucane na marmurowej podłodze.
- Zaczekaj, Isabella jest z tobą? - spytała z cieniem rozbawienia w jej głosie.
- Tak, a co? - zapytałem, stawiając krem do golenia z powrotem na marmurową półkę, trzymając telefon pomiędzy moim uchem a ramieniem.
- Oh, bez powodu – odpowiedziała, praktycznie mogłeś usłyszeć uśmieszek w jej głosie.
- Mamo, nie – powiedziałem ostrzegająco, gdy wiedziałem o czym myślała.
- Co? Przecież nic nie powiedziałam – zaśmiała się, co sprawiło, że kąciki moich ust wygięły się lekko ku górze.
- Wiem co chciałaś powiedzieć, więc coś powiedziałaś. Tylko nie wprost – powiedziałem, gdy nakładałem krem do golenia na moją twarz.
- No i? Jestem twoją matką, wiem co robiliście wczorajszej nocy – odpowiedziała, śmiejąc się głośno, na co sapnąłem do telefonu.
- Mamo, to jest takie złe – zamarudziłem, gdy przeciągnąłem żyletkę przez pianę na mojej twarzy.
- Tak czy inaczej, po prostu pamiętaj, że spodziewam się wnuków w pewnym momencie. Więc to dobrze, że zacząłeś wczoraj – odpowiedziała, śmiejąc się lekko na końcu.
- Okej, fajnie mamo. Pa – odpowiedziałem, rozłączając się szybko. Zachichotałem, ale potem moja twarz wykrzywiła się w grymasie na myśl o tym, że moja mama wiedziała co ja i Isabella robiliśmy ostatniej nocy.
Gdy skończyłem się golić, wszedłem pod prysznic. Umyłem swoje ciało jakimś żelem pod prysznic z axe i umyłem włosy szamponem 2w1, który również był z axe. Wyszedłem spod prysznica i owinąłem puszysty ręcznik wokół mojej dolnej części ciała, zanim wyszedłem z łazienki. Zobaczyłem Isabellę leżącą na łóżku w jej wczorajszych ubraniach. Jej oczy były skupione na ekranie telefonu, który trzymała nad swoją głową. Oderwała wzrok od swojego telefonu, którzy przewędrował z ekranu na mój abs, przygryzła wargę zanim jej oczy wędrowały dalej w górę, aż do mojej twarzy, na której znajdował się uśmieszek. Zarumieniła się, przybierając kolor głębokiej czerwieni, po czym odwróciła wzrok z powrotem na telefon, chichocząc do siebie. Zaśmiałem się i wszedłem do garderoby, wyciągając ciuchy na co dzień.
Założyłem koszulę w kratę na kasztanową koszulkę i przejrzałem się w lustrze. Po wyżelowaniu swoich włosów do perfekcyjnej fali, wyszedłem z pomieszczenia, zastając Isabellę w tej samej pozycji. Spojrzała na mnie i skrzywiła się, na co się zaśmiałem.
- Aw, twój abs zniknął – powiedziała wstają i wydymając dolną wargę.
Zaśmiałem się z niej i zszedłem na dół, Isabella podążała za mną.
- Zostajesz u siebie, bo twoja mama właśnie mnie zapytała, gdzie jesteśmy z emotikonem puszczającym oczko na końcu? - spytała, przewijając palcem po swoim telefonie, gdy zakładała buty.
- Jezu, moja mama nie przestaje – wymamrotałem do siebie, otwierając lodówkę. - Chcesz coś zjeść Bella? - Spytałem, wystawiając głowę zza drzwi lodówki.
- Nie, dzięki, zjem w domu – odpowiedziała, na co przytaknąłem, biorąc butelkę wody, zamykając drzwi i chwytając kluczki ze stołu.
Zauważyłem, że Isabella zaczęła śmiać się głośno do swojego ekranu, na co zmarszczyłem brwi. Odwróciła telefon, przystawiając mi go do twarzy, a moja oczy rozszerzyły się w przerażeniu.
- O mój boże – powiedziałem, patrząc na wiadomość, którą Bella dostała od mojej mamy.
Do: Isabella
Od: Pattie
Justin ma najsłodszą pupcię, wiesz? Cóż, oczywiście, że wiesz :D
Upokorzony, było jedyną rzeczą w mojej głowie, by opisać tę
sytuację.
- Jest w porządku Justin, masz fajny tyłek – powiedziała przechodząc obok mnie, klepiąc mnie w tyłek, gdy kierowaliśmy się w stronę mojego range rovera.
Zaśmiałem się na jej zachowanie i otworzyłem jej drzwi. Podziękowała mi, wysyłając jeden ze swoich cudownych uśmiechów i podbiegła z drugiej strony, wsiadając na tylne siedzenie. Napięcie nie było dziwne, ale miało w sobie taką atmosferę, rozumiecie, że nikt nie wie co powiedzieć. Na szczęście jazda ode mnie do Belli nie jest zbyt długa. Wyskoczyła z samochodu od razu, gdy się zatrzymał, ja powtórzyłem jej poczynania i szedłem za nią przez dom.
Odwróciła się, by upewnić się, że za nią idę. Przeszliśmy przez korytarz o weszliśmy do salonu, gdzie wszyscy siedzieli śmiejąc się i rozmawiając. Była tam moja mama i reszta rodziny Iglesias.
- Jest w porządku Justin, masz fajny tyłek – powiedziała przechodząc obok mnie, klepiąc mnie w tyłek, gdy kierowaliśmy się w stronę mojego range rovera.
Zaśmiałem się na jej zachowanie i otworzyłem jej drzwi. Podziękowała mi, wysyłając jeden ze swoich cudownych uśmiechów i podbiegła z drugiej strony, wsiadając na tylne siedzenie. Napięcie nie było dziwne, ale miało w sobie taką atmosferę, rozumiecie, że nikt nie wie co powiedzieć. Na szczęście jazda ode mnie do Belli nie jest zbyt długa. Wyskoczyła z samochodu od razu, gdy się zatrzymał, ja powtórzyłem jej poczynania i szedłem za nią przez dom.
Odwróciła się, by upewnić się, że za nią idę. Przeszliśmy przez korytarz o weszliśmy do salonu, gdzie wszyscy siedzieli śmiejąc się i rozmawiając. Była tam moja mama i reszta rodziny Iglesias.
- Cześć mamo – powiedziała Isabella, przytulając swoją mamę,
zanim przywitała się z innymi.
Zauważyłem, że moja mama zaczęła coś do niej mówić, a potem obie się do mnie odwróciły i zaśmiały. Rzuciłem mojej mamie złowrogie spojrzenie, ale nie zbyt złowrogie, ponieważ w innym przypadku, skopałaby mi tyłek. Dosłownie. Poszedłem się przywitać zresztą Iglesiasów i gdy dotarłem do Mollie, ona uśmiechnęła się znacząco. Udałem niewinnego, na co ona się zaśmiała, pokazując na mnie palcem w rodzicielskim stylu, próbując być sroga. Potrząsnąłem głową, śmiejąc się z niej, gdy próbowała mnie sekretnie skarcić.
- Idę się przebrać, będę za 20 minut – powiedziała Isabella do mojej mamy, wstając z kanapy i biegnąc na górę.
Zauważyłem moją mamę uśmiechającą się do mnie znacząco od razu, gdy Isabella poszła na górę, a moje policzki zaczerwieniły się na fakt, że moja mama wiedziała co się stało wczorajszej nocy. Jedna z rzeczy, które mnie przerażają to to, że mogę jej nic nie powiedzieć, a ona i tak się dowie. Po około 5 minutach rozmowy z każdym, doszedł nas krzyk z piętra. Moje ciało oderwało się od kanapy i pobiegłem na górę, w stronę pokoju Isabelli. Otworzyłem drzwi, by zobaczyć ją w ręczniku, który był owinięty wokół jej ciała, który ściskała za dwa końce, gdzie był związany. Jej mokre włosy wisiały luźno wokół jej ramion, a ona wyglądała na przerażoną.
- Zabierz to – powiedziała, trzęsąc się, gdy bryza z zewnątrz wleciała do pokoju przez otwarte okno.
Cicho przygotowałem się do zabicia kogoś kto był w łazience, ale gdy tam dotarłem, zauważyłem, że nikogo nie ma. Chciałem już wyjść, gdy znalazłem widoczny, czarny kleks na ścianie, obok włącznika światła. Zacząłem się głośno śmiać, gdy zorientowałem się, że to, co tak przeraziło Belle, to pająk. Spojrzałem na niego. Nawet wyglądał dość przerażająco, ale i tak wziąłem go i położyłem na wierzchu mojej dłoni.
- Czy to jest to, co cię tak przeraziło i zaczęłaś krzyczeć? - spytałem jej, gdy kierowała się na drugi koniec pokoju, w stronę drzwi.
- Justin, nie – powiedziała ostro, sięgając po klamkę do drzwi, zrobiłem krok w jej stronę, a ona otworzyła drzwi.
- A co, jeśli zrobię? - spytałem, uśmiechając się znacząco do niej.
- Nigdy więcej nie będę z tobą uprawiać seksu – powiedziała, uśmiechając się, na co moja szczęka opadła.
Nie, ona nie może przestać robić tego ze mną. To najlepsza rzecz w moim życiu. Obserwowałem ją, gdy uśmiechała się do mnie znacząco, a ja podszedłem do okna, otworzyłem je i wypuściłem pająka. Zaśmiała się ze mnie, na co przewróciłem oczami.
- Świnia – wymamrotała, na co udałem zranionego.
- To bolało – powiedziałem, kładąc rękę na mojej piersi, w dramatyczny sposób. Zauważyłem, że zaczęła chichotać i podeszła do mnie.
- To prawdopodobnie dlatego, że twoje serce jest po lewej stronie Justin – powiedziała, przesuwając moją rękę z prawej do lewej strony mojej klatki piersiowej.
Moje policzki zaczerwieniły się delikatnie, na co ona szturchnęła je palcem, śmiejąc się ze mnie. Odeszła ode mnie i zniknęła w swojej garderobie. Położyłem się na jej łóżku, odblokowałem telefon i włączyłem Temple Run.
- Justin, cholera jasna – powiedziała, wchodząc do pokoju i pokazując na 4 malinki wokół jej szyi.
Zaśmiałem się z niej i spojrzałem w jej stronę tylko na chwilę, ponieważ nie chciałem zginąć w grze. Bella sapnęła i zaczęła oglądać je w lustrze, następnie nakładając na nie make up. Mówiła o czymś do mnie, ale byłem zbyt zajęty grą, osiągnąłem prawie 9 milionów punktów, ale zanim doszedłem do tego wyniku, telefon został wyrwany z mojej ręki. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Isabellę, która się ze mnie śmiała podczas wybiegania z pokoju, machając moim telefonem w ręku.
- Hej, oddawaj – powiedziałem, biegnąc za nią, gdy zniknęła z pokoju, otworzyłem drzwi i zobaczyłem, że biegła przez korytarz.
- Nie, nie słuchałeś mnie, więc złap mnie, jeśli potrafisz – odkrzyknęła do mnie, chichocząc, gdy dalej biegła.
- Jezus, jesteś szybka – powiedziałem, trzymając moje spadające jeansy, biegnąc za Isabellą.
Zakręciłem w nigdy niekończącym się korytarzu i zobaczyłem Isabellę na samym końcu. Zaśmiałem się, gdy patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach. Zwróciłem uwagę na to co miała na sobie, a moje oczy podążyły po jej kilometrowych nogach. Usłyszałem jej śmiech, więc zwróciłem wzrok z powrotem na jej twarz, podszedłem do niej, a ona schowała telefon za sobą.
- Oddaj – powiedziałem, próbując zabrać mój telefon, który był w jej rękach za plecami.
- Nie – odpowiedziała, śmiejąc się ze mnie, gdy walczyłem, by go zabrać. Jej śmiech ustał, gdy przerzuciłem ją przez swoje ramie. - Justin postaw mnie na ziemię – sapnęła, gdy potrząsnąłem głową.
- Nie – odpowiedziałem, przedrzeźniając jej słowa, gdy szedłem korytarzem z powrotem do jej pokoju.
- Proszę? - zajęczała, gdy znów odpowiedziałem nie. - Ładnie proszę? - powtórzyła, sprawiając, że się zaśmiałem.
Sapnęła i oparła głowę na swoich łokciach, które teraz były na moich ramionach. Gdy tak szedłem, poczułem, że coś szturchnęło mnie w tyłek i usłyszałem cichy śmiech Isabelli.
- Czy ty właśnie szturchnęłaś mnie w tyłek? - spytałem rozbawiony faktem, że ona właśnie to zrobiła. Usłyszałem jej ciche 'hmm' i zaśmiałem się z niej.
- To prawda wiesz, masz słodki tyłek – powiedziała, nawijając dalej o tym jaki słodki jest mój tyłek.
- Nie słodki, męski – powiedziałem, sprawiając, że się zaśmiała, gdy schodziłem po schodach, wciąż z nią na ramieniu.
- Męski tyłek? - spytała, chichocząc ze mnie.
Zaśmiałem się z tego, że była tak rozbawiona i spojrzałem do góry, by zobaczyć, że wszyscy się na nas patrzeli, uśmiechając się znacząco.
- Co? - spytałem, obserwując jak spojrzeli na siebie nawzajem i zaczęli jeszcze bardziej uśmiechać.
Usłyszałem dźwięk Temple Run i postawiłem Isabellę, by zobaczyć, że grała na moim telefonie. Jej wzrok był przyklejony do ekranu, a jej palce po nim przejeżdżały.
- Skąd znałaś moje hasło? - Spytałem, otumaniony faktem, że dostała się do mojego telefonu.
- Szczęśliwie zgadłam – odpowiedziała, jakby to nie było nic wielkiego.
Chciałem wyrwać telefon, nie, czekajcie, mój telefon z jej ręki, ale odeszła ode mnie, odwracając się plecami i dalej grając.
- Nie, nie skończyłam – odpowiedziała, trzymając mój telefon, gdy odchodziła ode mnie, wciąż grając.
Szedłem w jej stronę i odwróciłem się, by zobaczyć, że wszyscy uważnie nas obserwowali. To nie jest dziwne, prawda?
- Hej, nie – powiedziała, biegnąc za mną, gdy wyrwałem jej telefon z ręki i biegłem, gdziekolwiek mogłem. Przebiegłem przez kuchnię do ogródka, widząc Isabelle biegnącą za mną.
- Użyj własnego – odkrzyknąłem, śmiejąc się z niej, gdy zatrzymała się, by złapać oddech.
- Ale on jest na górze – odpowiedziała, biegnąc znowu za mną.
- Więc pójdź i go weź leniu – odkrzyknąłem i biegłem ostrożnie dookoła basenu, bo, pozwólcie mi to powiedzieć teraz, nie chce się zmoczyć.
Już właśnie, gdy miałem wchodzić na obszar pełen trawy, po drugiej stronie basenu, poczułem, że ktoś wskoczył mi na plecy, poślizgnąłem się i upadłem plecami na trawę.
- Oof – usłyszałem Isabellę, gdy upadła na moją klatkę piersiową.
Stęknąłem, gdy moja głowa uderzyła o trawę, a mój telefon wyleciał mi z ręki, szczęśliwie rzucony na drugą stronę basenu. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Isabellę patrzącą na mnie.
- Jak bardzo kocham, gdy jesteś na górze, muszę wziąć mój telefon, zanim ty to zrobisz – powiedziałem do niej, uśmiechając się, gdy się zarumieniła.
- Pod jednym warunkiem – powiedziała, sprawiając, że uniosłem brwi zdezorientowany.
- Jakim? - spytałem, moje ręce spoczywały na jej biodrach, gdy usiadła.
- Najpierw mnie pocałuj – odpowiedziała, sprawiając, że na moje usta uformowały się w uśmieszek.
Podniosłem się i przycisnąłem moje usta do jej. Jej ręce leżały po obu stronach mojej twarzy, gdy pogłębiała pocałunek. Gdy już miałem spytać ją o wejście, ktoś nam przeszkodził.
- Yo, róbcie to w samotności! - usłyszałem, odrywając się od Belli, by zobaczyć, że wszyscy byli na zewnątrz i nas obserwowali. Stalkerzy.
- Byliśmy sami, dopóki nie przyszliście! - Odkrzyknąłem do Roba.
Spojrzałem na moją mamę i zauważyłem, że mówiła coś do Esme, po czym obie uśmiechnęły się znacząco do mnie, na co się zaśmiałem, trzęsąc głową. Isabella położyła głowę na moim ramieniu.
- Upokorzona – wymamrotała tak, że tylko ja mogłem to usłyszeć.
Zaśmiałem się, a ona ze mnie zeszła. Podążając za jej akcjami, również wstałem, otrzepując moje spodnie z brudu i sięgnąłem po mój telefon, który leżał na trawie. Isabella obeszła basen do okoła i podeszła tam, gdzie wszyscy stali. Szedłem za nią, gdy ona zaczęła rozmawiać ze swoją i moją mamą.
Isabella's POV:
- Więc, ty i Justin, huh? - powiedziała Pattie, szturchając mnie łokciem. Potrząsnęłam moją głową i zaśmiałam się na pół gwizdka.
- Nie, on jest tylko moim szefem – powiedziałam, pozwalając kłamstwom wylatywać z moich ust, gdy rozmawiałam z moją mamą i Pattie.
- Okej, jestem całkowicie pewna, że on jest więcej niż twoim szefem – powiedziała moja mama, sprawiając, że musiałam przygryźć wnętrze mojego policzka, by się nie uśmiechnąć. Pattie zaśmiała się ze mnie i kontynuowałyśmy rozmowę.
- Hej, Sophia wraca dziś do domu – oznajmiła moja mama, sprawiając, że szczęka mi opadła.
- Naprawdę? - spytałam, z nieznikającym z mojej twarzy uśmiechem. Moja mama przytaknęła. - Mogę ją odebrać? - Spytałam podekscytowana.
Nie widziałam jej rok. Uczyła się bardzo dobrze i zdała wszystkie egzaminy wcześniej. Moja mama przytaknęła, na co zapiszczałam.
- Na jak długo wraca? - spytałam, tańcząc w głowie taniec szczęścia.
- Do września, zdała wszystkie egzaminy – powiedziała mama, sprawiając, że szczęka mi opadła. Przytuliłam moją mamę i skakałam przez chwilę.
- O mój boże, musiała być nieźle zestresowana – powiedziałam ze współczuciem. Gdy Sophia czegoś chciała, zawsze to dostawała, a wiedząc, że chciała najlepszych ocen, jestem pewna, że musiała przepracować swój mały tyłeczek.
- Tak, była, ale zdobyła świetne oceny i teraz myśli o wzięciu roku przerwy, ale zdecyduje, gdy będzie bliżej września – odpowiedziała mama, a ja przytaknęłam, uśmiechając się.
- Kiedy ląduje jej samolot? - spytałam z niecierpliwością, uzyskując śmiech Pattie, uśmiechnęłam się do niej, a moja mama wyciągnęła telefon.
- Um, za pół godziny, więc jeśli chcesz ją odebrać, musisz jechać teraz kochanie – powiedziała, uśmiechając się do mnie, na co przytaknęłam i pocałowałam ją i Pattie w policzek.
- Okej, pa – powiedziałam do nich, idąc do Mollie. - Hej Moll, chcesz jechać ze mną odebrać Phia? - spytałam ją, na co przytaknęła, uśmiechając się szeroko, a ja pocałowałam Roba i mojego tatę w policzek.
- Hej, żadnego buziaka dla mnie? - usłyszałam, jak Justin za mną krzyknął.
Zaśmiałam się i odwróciłam, podbiegając do niego i pocałowałam go w kącik jego ust.
- Pa – powiedziałam, na co on się do mnie uśmiechnął. - Chodź – powiedziałam do Mollie.
Szła za mną i wskoczyłyśmy do mojego Range Rovera i ruszyłyśmy w stronę lotniska.
- Więc? - Mollie zaczęła, praktycznie mogliście usłyszeć ten głupi uśmieszek w jej głosie.
- Co? - udawałam niewinną, wiedząc dokładnie dokąd ta konwersacja zmierzała.
- Jak tam ostatnia noc? - spytała, odwracając się na siedzeniu tak, że była twarzą do mnie.
- Dobrze – odpowiedziałam, przygryzając wnętrze mojego policzka, by powstrzymać się od uśmiechania jak idiotka.
- Dobrze? Tylko tyle? - powiedziała, odwracając się do mnie i nawijając dramatycznie. - Jesteś poważna? Nic się nie stało tamtej nocy? - powiedziała, a ja potrząsnęłam moją głową, uzyskując od niej głupi uśmieszek. - Więc coś się wydarzyło ostatniej nocy – powiedziała, a ja przytaknęłam, przygryzając moją wargę. - O boże, wy to zrobiliście – powiedziała, a ja przytaknęłam powoli, uzyskując od niej krzyk.
- Zamknij się – zajęczałam, gdy zaczęła szczypać moje policzki, mówiąc mi jak bardzo dorosłam.
- Więc, jak duży jest? - Spytała, a moje oczy się rozszerzyły.
- Co do cholery? Nie powiem ci tego – odpowiedziałam, uzyskując od niej sapnięcie, co sprawiło, że się z niej zaśmiałam.
- Dlaczego nie? - spytała, wydłużając nie.
- Bo ja cię nie pytam jak dużego ma Rob, czyż nie? - odpowiedziałam, uzyskując od niej uśmiech, pokazując mi, że jest zadowolona z siebie.
- Cóż, ma dobre z 8 cali, gdy-
- O MÓJ BOŻE, ZAMKNIJ SIĘ – powiedziałam zawstydzona tym, że chętnie mi o tym mówiła.
Do czasu, gdy przestała jęczeć o kutasie Justina, ja dotarłam do parkingu koło lotniska.
- Wiesz z której bramki wychodzi? - spytała, na co przytaknęłam, wchodząc przez wejście.
- Tak, bramka 5D – powiedziałam, patrząc dookoła, szukając znaku.
Gdy go zobaczyłam pociągnęłam Mollie za rękę, gdzie było napisane 5D przyloty. Czekałyśmy jakieś 5 minut i drzwi się otworzyły. Szukałam w tłumie jej lekko rozjaśnionych włosów i gdy ją zobaczyłam, krzyknęłam jej imię, na co jej wzrok oderwał się od telefonu i spojrzała w górę.
- Tutaj siostrzyczko – krzyknęłam, a ona złapała mój wzrok, biegnąc do mnie i ciągnąc za sobą walizkę. - O mój boże, tak bardzo za tobą tęskniłam, Phia – powiedziałam, oplatając ręce wokół jej szyi, gdy jej ręce były oplecione wokół mojej talii.
- Też za tobą tęskniłam, Is – powiedziała, przerywając uścisk, a następnie przytulając Mollie.
Zauważyłam, że Mollie wyszeptała coś do ucha Sophii, ale zignorowałam ich spojrzenia i wzięłam walizkę Sophii.
- Chodź – powiedziałam do nich, gdy Sophia podeszła i zabrała swoją walizkę. Wciąż jest taka sama, niezależna.
Podeszła do mojego samochodu, otworzyła bagażnik, podniosła walizkę i wrzuciła ją do środka, zanim trzasnęła drzwiami. Mollie usiadła ze mną z przodu, a Sophia z tyłu.
- Więc Phia, jacyś chłopacy? - spytałam, na co się zarumieniła i odwróciła wzrok, co spowodowało mój chichot.
- Jak ma na imię? - spytała Mollie, odwracając się do Sophii, która uśmiechała się jak szalona.
- Cody – odpowiedziała chichocząc, co sprawiło, że spojrzałam na nią z podziwem.
- A co z tobą Is, jakiś koleś? - spytała, a Mollie uśmiechnęła się do mnie znacząco.
Potrząsnęłam głową, ale zanim mogłam coś powiedzieć, Mollie się wcięła.
- Ona kłamie, sypia ze swoim szefem Justinem – powiedziała, sprawiając, że Sophia zapiszczała, a ja przewróciłam oczami i uderzyłam Mollie, przed przywróceniem uwagi na drogę.
- O mój boże, jak bardzo ma dużego? - spytała Sophia, a Moll siedziała na swoim siedzeniu, z głupim uśmieszkiem.
- Co jest z wami ludzie i z waszą chęcią poznania tego, jak duży on jest? - spytałam, na co obie się zaśmiały jak uczennice.
- Powiedz nam proszęęęęę – Sophia prosiła, robiąc minę szczeniaczka, na co westchnęłam i zatrzymałam się na czerwonym świetle. Wróciłam myślami do ostatniej nocy i rozłożyłam ręce na około 9 cali. (A/N:1 cal ok. 3 cm o ile się nie mylę)
- Kurwa mać, jest ogromny – powiedziała Mollie, a Sophia zaczęła piszczeć.
Przewróciłam oczami i skręciłam w lewo, na naszą prywatną drogę. Zaparkowałam koło samochodu Justina i wyłączyłam silnik.
- Czyj to samochód? - spytała Sophia, wyciągając walizkę z bagażnika.
- Oh, to samochód Justina – powiedziała Mollie, dając nacisk na imię Justina. Przewróciłam oczami, a Sophia się ze mnie zaśmiała.
- Dlaczego macie taką obsesje na tym punkcie, to nie tak, że jesteśmy razem – powiedziałam, podchodząc do drzwi.
- Ta, ale wasza dwójka zachowuje się jak para, mieliście making out na trawniku no i na dodatek on totalnie cię prosił, żebyś go pocałowała przed nami, gdy prosił cię o buziaka na pożegnanie – powiedziała Mollie, na co się zarumieniłam, a ona zaśmiała się ze mnie. Wyminęłam ją i otworzyłam im drzwi do domu.
- Kochanie – powiedziała moja mama, biegnąc w stronę Sophii, omijając mnie i Mollie.
- Jezu, też się ciesze, że cię widzę mamo – powiedziałam sarkastycznie, na co tata popchnął mnie dla żartu.
Również go popchnęłam, a on znowu mnie, wszystko to trwało dopóki nie wylądowałam na podłodze.
- Hej, to nie fair. Jesteś silniejszy ode mnie – powiedziałam do niego, a on ode mnie odszedł. - Właśnie tak, odejdź frajerze – krzyknęłam, na co tata spojrzał na mnie złowrogo, a ja się zaśmiałam.
- Wstawaj – ktoś powiedział, a ja spojrzałam do góry, by zobaczyć Justina, stojącego przede mną z wyciągniętą ręką. To było coś jak deja vu, tylko że osoba, która mnie popchnęła, nie była chodzącą pomarańczą, a moim ojcem.
- Dziękuję – powiedziałam, chwytając jego rękę.
Uczucie jego ręki w mojej wysłało motylki do mojego brzucha i się uśmiechnęłam, dopóki nie usłyszałam kogoś głośno chrząkającego i odwróciłam się, by zobaczyć Sophię, uśmiechającą się do mnie znacząco.
- Oh, Justin, to moja młodsza siostra Sophia. Sophia, to mój szef, Justin – powiedziałam i usłyszałam, że Justin westchnął ciężko, co sprawiło, że zmarszczyłam brwi skołowana, ale zignorowałam to.
- Hej – powiedziała Sophia, przytulając Justina. Zaśmiałam się na jej otwartość, a Justin również ją przytulił.
- Hej – odpowiedział, a Sophia uśmiechnęła się do niego, zanim odwróciła się w moją stronę, mówiąc do mnie bezgłośnie „cholera jasna”. Zaśmiałam się z niej, a ona odciągnęła mnie od Justina i wepchnęła do kuchni.
- Nie powiedziałaś mi, że Justin wygląda jak pierdolony grecki bóg – krzyknęła szeptem do nie, sprawiając, że przewróciłam oczami.
- Wyluzuj laska – powiedziałam, na co spojrzała na mnie złowrogo w odwecie.
- Jak mogę wyluzować, sypiasz z najseksowniejszym kolesiem jakiego widziałam w moim siedemnastoletnim życiu i jeszcze ten fakt, że możecie być kimś więcej, niż tylko znajomymi od pieprzenia – powiedziała, a ja zaśmiałam się głośno.
- Jak powiedziałam wcześniej, to nie tak, że jesteśmy razem, nieprawdaż? - powiedziałam, wyciągając butelkę wody z lodówki. Spojrzała na mnie ostro i podeszła do mnie.
- Znam cię Is, pragniesz go i chcesz, żeby był kimś więcej niż twoim szefem – powiedziała, sprawiając, że szeroko otworzyłam oczy. Przyjęłam jej słowa i głośno połknęłam ślinę,
- Nie, nieprawda – powiedziałam broniąc siebie.
Pewnie, gdy wczoraj uprawialiśmy seks, mogłam poczuć coś więcej niż tylko jego pchnięcia, ale to nie znaczyło, że go lubiłam, prawda?
- Nie zaprzeczaj kochanie, znam cię – powiedziała Sophia, uśmiechając się do mnie znacząco, a ja się zaśmiałam na pół gwizdka.
- Ale ja go nie lubię w ten sposób – powiedziałam powoli, patrząc na nią, ale zanim mogłaby coś powiedzieć, głowa Justina wychyliła się zza rogu.
- Przeszkadzam w czymś? - spytał, patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam przecząco głową. - Okej, ja i Rob jedziemy do Ryana. Mogę cię już dziś nie zobaczyć, więc do zobaczenia jutro w pracy?- spytał, podchodząc do mnie, znowu się uśmiechnęłam i przytaknęłam. - Okej, pa Bella – powiedział, całując stronę moich ust. - Pa Sophia – powiedział do niej i wyszedł z kuchni.
- On cię tak lubi – powiedziała, sprawiając, że prawie się zachłysnęłam wodą, którą przed chwilą zaczęłam pić.
- Nie, wcale nie. Nie patrzy na mnie w ten sposób. Nigdy tak nie będzie robił, jest nikim więcej, tylko moim szefem, a ja niczym więcej niż jego prywatną asystentką – powiedziałam, a ona uśmiechnęła się do mnie znacząco.
- Okej, gdy już przestaniesz siebie okłamywać, przyjdź do mnie pogadać chica – powiedziała, szturchając mnie palcem w policzek i wychodząc z kuchni. Sapnęłam i usiadłam na stoliku barowym w kuchni, myśląc.
Czy chcę go w ten sposób?
----------------------------------------
Zauważyłem, że moja mama zaczęła coś do niej mówić, a potem obie się do mnie odwróciły i zaśmiały. Rzuciłem mojej mamie złowrogie spojrzenie, ale nie zbyt złowrogie, ponieważ w innym przypadku, skopałaby mi tyłek. Dosłownie. Poszedłem się przywitać zresztą Iglesiasów i gdy dotarłem do Mollie, ona uśmiechnęła się znacząco. Udałem niewinnego, na co ona się zaśmiała, pokazując na mnie palcem w rodzicielskim stylu, próbując być sroga. Potrząsnąłem głową, śmiejąc się z niej, gdy próbowała mnie sekretnie skarcić.
- Idę się przebrać, będę za 20 minut – powiedziała Isabella do mojej mamy, wstając z kanapy i biegnąc na górę.
Zauważyłem moją mamę uśmiechającą się do mnie znacząco od razu, gdy Isabella poszła na górę, a moje policzki zaczerwieniły się na fakt, że moja mama wiedziała co się stało wczorajszej nocy. Jedna z rzeczy, które mnie przerażają to to, że mogę jej nic nie powiedzieć, a ona i tak się dowie. Po około 5 minutach rozmowy z każdym, doszedł nas krzyk z piętra. Moje ciało oderwało się od kanapy i pobiegłem na górę, w stronę pokoju Isabelli. Otworzyłem drzwi, by zobaczyć ją w ręczniku, który był owinięty wokół jej ciała, który ściskała za dwa końce, gdzie był związany. Jej mokre włosy wisiały luźno wokół jej ramion, a ona wyglądała na przerażoną.
- Zabierz to – powiedziała, trzęsąc się, gdy bryza z zewnątrz wleciała do pokoju przez otwarte okno.
Cicho przygotowałem się do zabicia kogoś kto był w łazience, ale gdy tam dotarłem, zauważyłem, że nikogo nie ma. Chciałem już wyjść, gdy znalazłem widoczny, czarny kleks na ścianie, obok włącznika światła. Zacząłem się głośno śmiać, gdy zorientowałem się, że to, co tak przeraziło Belle, to pająk. Spojrzałem na niego. Nawet wyglądał dość przerażająco, ale i tak wziąłem go i położyłem na wierzchu mojej dłoni.
- Czy to jest to, co cię tak przeraziło i zaczęłaś krzyczeć? - spytałem jej, gdy kierowała się na drugi koniec pokoju, w stronę drzwi.
- Justin, nie – powiedziała ostro, sięgając po klamkę do drzwi, zrobiłem krok w jej stronę, a ona otworzyła drzwi.
- A co, jeśli zrobię? - spytałem, uśmiechając się znacząco do niej.
- Nigdy więcej nie będę z tobą uprawiać seksu – powiedziała, uśmiechając się, na co moja szczęka opadła.
Nie, ona nie może przestać robić tego ze mną. To najlepsza rzecz w moim życiu. Obserwowałem ją, gdy uśmiechała się do mnie znacząco, a ja podszedłem do okna, otworzyłem je i wypuściłem pająka. Zaśmiała się ze mnie, na co przewróciłem oczami.
- Świnia – wymamrotała, na co udałem zranionego.
- To bolało – powiedziałem, kładąc rękę na mojej piersi, w dramatyczny sposób. Zauważyłem, że zaczęła chichotać i podeszła do mnie.
- To prawdopodobnie dlatego, że twoje serce jest po lewej stronie Justin – powiedziała, przesuwając moją rękę z prawej do lewej strony mojej klatki piersiowej.
Moje policzki zaczerwieniły się delikatnie, na co ona szturchnęła je palcem, śmiejąc się ze mnie. Odeszła ode mnie i zniknęła w swojej garderobie. Położyłem się na jej łóżku, odblokowałem telefon i włączyłem Temple Run.
- Justin, cholera jasna – powiedziała, wchodząc do pokoju i pokazując na 4 malinki wokół jej szyi.
Zaśmiałem się z niej i spojrzałem w jej stronę tylko na chwilę, ponieważ nie chciałem zginąć w grze. Bella sapnęła i zaczęła oglądać je w lustrze, następnie nakładając na nie make up. Mówiła o czymś do mnie, ale byłem zbyt zajęty grą, osiągnąłem prawie 9 milionów punktów, ale zanim doszedłem do tego wyniku, telefon został wyrwany z mojej ręki. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Isabellę, która się ze mnie śmiała podczas wybiegania z pokoju, machając moim telefonem w ręku.
- Hej, oddawaj – powiedziałem, biegnąc za nią, gdy zniknęła z pokoju, otworzyłem drzwi i zobaczyłem, że biegła przez korytarz.
- Nie, nie słuchałeś mnie, więc złap mnie, jeśli potrafisz – odkrzyknęła do mnie, chichocząc, gdy dalej biegła.
- Jezus, jesteś szybka – powiedziałem, trzymając moje spadające jeansy, biegnąc za Isabellą.
Zakręciłem w nigdy niekończącym się korytarzu i zobaczyłem Isabellę na samym końcu. Zaśmiałem się, gdy patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach. Zwróciłem uwagę na to co miała na sobie, a moje oczy podążyły po jej kilometrowych nogach. Usłyszałem jej śmiech, więc zwróciłem wzrok z powrotem na jej twarz, podszedłem do niej, a ona schowała telefon za sobą.
- Oddaj – powiedziałem, próbując zabrać mój telefon, który był w jej rękach za plecami.
- Nie – odpowiedziała, śmiejąc się ze mnie, gdy walczyłem, by go zabrać. Jej śmiech ustał, gdy przerzuciłem ją przez swoje ramie. - Justin postaw mnie na ziemię – sapnęła, gdy potrząsnąłem głową.
- Nie – odpowiedziałem, przedrzeźniając jej słowa, gdy szedłem korytarzem z powrotem do jej pokoju.
- Proszę? - zajęczała, gdy znów odpowiedziałem nie. - Ładnie proszę? - powtórzyła, sprawiając, że się zaśmiałem.
Sapnęła i oparła głowę na swoich łokciach, które teraz były na moich ramionach. Gdy tak szedłem, poczułem, że coś szturchnęło mnie w tyłek i usłyszałem cichy śmiech Isabelli.
- Czy ty właśnie szturchnęłaś mnie w tyłek? - spytałem rozbawiony faktem, że ona właśnie to zrobiła. Usłyszałem jej ciche 'hmm' i zaśmiałem się z niej.
- To prawda wiesz, masz słodki tyłek – powiedziała, nawijając dalej o tym jaki słodki jest mój tyłek.
- Nie słodki, męski – powiedziałem, sprawiając, że się zaśmiała, gdy schodziłem po schodach, wciąż z nią na ramieniu.
- Męski tyłek? - spytała, chichocząc ze mnie.
Zaśmiałem się z tego, że była tak rozbawiona i spojrzałem do góry, by zobaczyć, że wszyscy się na nas patrzeli, uśmiechając się znacząco.
- Co? - spytałem, obserwując jak spojrzeli na siebie nawzajem i zaczęli jeszcze bardziej uśmiechać.
Usłyszałem dźwięk Temple Run i postawiłem Isabellę, by zobaczyć, że grała na moim telefonie. Jej wzrok był przyklejony do ekranu, a jej palce po nim przejeżdżały.
- Skąd znałaś moje hasło? - Spytałem, otumaniony faktem, że dostała się do mojego telefonu.
- Szczęśliwie zgadłam – odpowiedziała, jakby to nie było nic wielkiego.
Chciałem wyrwać telefon, nie, czekajcie, mój telefon z jej ręki, ale odeszła ode mnie, odwracając się plecami i dalej grając.
- Nie, nie skończyłam – odpowiedziała, trzymając mój telefon, gdy odchodziła ode mnie, wciąż grając.
Szedłem w jej stronę i odwróciłem się, by zobaczyć, że wszyscy uważnie nas obserwowali. To nie jest dziwne, prawda?
- Hej, nie – powiedziała, biegnąc za mną, gdy wyrwałem jej telefon z ręki i biegłem, gdziekolwiek mogłem. Przebiegłem przez kuchnię do ogródka, widząc Isabelle biegnącą za mną.
- Użyj własnego – odkrzyknąłem, śmiejąc się z niej, gdy zatrzymała się, by złapać oddech.
- Ale on jest na górze – odpowiedziała, biegnąc znowu za mną.
- Więc pójdź i go weź leniu – odkrzyknąłem i biegłem ostrożnie dookoła basenu, bo, pozwólcie mi to powiedzieć teraz, nie chce się zmoczyć.
Już właśnie, gdy miałem wchodzić na obszar pełen trawy, po drugiej stronie basenu, poczułem, że ktoś wskoczył mi na plecy, poślizgnąłem się i upadłem plecami na trawę.
- Oof – usłyszałem Isabellę, gdy upadła na moją klatkę piersiową.
Stęknąłem, gdy moja głowa uderzyła o trawę, a mój telefon wyleciał mi z ręki, szczęśliwie rzucony na drugą stronę basenu. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Isabellę patrzącą na mnie.
- Jak bardzo kocham, gdy jesteś na górze, muszę wziąć mój telefon, zanim ty to zrobisz – powiedziałem do niej, uśmiechając się, gdy się zarumieniła.
- Pod jednym warunkiem – powiedziała, sprawiając, że uniosłem brwi zdezorientowany.
- Jakim? - spytałem, moje ręce spoczywały na jej biodrach, gdy usiadła.
- Najpierw mnie pocałuj – odpowiedziała, sprawiając, że na moje usta uformowały się w uśmieszek.
Podniosłem się i przycisnąłem moje usta do jej. Jej ręce leżały po obu stronach mojej twarzy, gdy pogłębiała pocałunek. Gdy już miałem spytać ją o wejście, ktoś nam przeszkodził.
- Yo, róbcie to w samotności! - usłyszałem, odrywając się od Belli, by zobaczyć, że wszyscy byli na zewnątrz i nas obserwowali. Stalkerzy.
- Byliśmy sami, dopóki nie przyszliście! - Odkrzyknąłem do Roba.
Spojrzałem na moją mamę i zauważyłem, że mówiła coś do Esme, po czym obie uśmiechnęły się znacząco do mnie, na co się zaśmiałem, trzęsąc głową. Isabella położyła głowę na moim ramieniu.
- Upokorzona – wymamrotała tak, że tylko ja mogłem to usłyszeć.
Zaśmiałem się, a ona ze mnie zeszła. Podążając za jej akcjami, również wstałem, otrzepując moje spodnie z brudu i sięgnąłem po mój telefon, który leżał na trawie. Isabella obeszła basen do okoła i podeszła tam, gdzie wszyscy stali. Szedłem za nią, gdy ona zaczęła rozmawiać ze swoją i moją mamą.
Isabella's POV:
- Więc, ty i Justin, huh? - powiedziała Pattie, szturchając mnie łokciem. Potrząsnęłam moją głową i zaśmiałam się na pół gwizdka.
- Nie, on jest tylko moim szefem – powiedziałam, pozwalając kłamstwom wylatywać z moich ust, gdy rozmawiałam z moją mamą i Pattie.
- Okej, jestem całkowicie pewna, że on jest więcej niż twoim szefem – powiedziała moja mama, sprawiając, że musiałam przygryźć wnętrze mojego policzka, by się nie uśmiechnąć. Pattie zaśmiała się ze mnie i kontynuowałyśmy rozmowę.
- Hej, Sophia wraca dziś do domu – oznajmiła moja mama, sprawiając, że szczęka mi opadła.
- Naprawdę? - spytałam, z nieznikającym z mojej twarzy uśmiechem. Moja mama przytaknęła. - Mogę ją odebrać? - Spytałam podekscytowana.
Nie widziałam jej rok. Uczyła się bardzo dobrze i zdała wszystkie egzaminy wcześniej. Moja mama przytaknęła, na co zapiszczałam.
- Na jak długo wraca? - spytałam, tańcząc w głowie taniec szczęścia.
- Do września, zdała wszystkie egzaminy – powiedziała mama, sprawiając, że szczęka mi opadła. Przytuliłam moją mamę i skakałam przez chwilę.
- O mój boże, musiała być nieźle zestresowana – powiedziałam ze współczuciem. Gdy Sophia czegoś chciała, zawsze to dostawała, a wiedząc, że chciała najlepszych ocen, jestem pewna, że musiała przepracować swój mały tyłeczek.
- Tak, była, ale zdobyła świetne oceny i teraz myśli o wzięciu roku przerwy, ale zdecyduje, gdy będzie bliżej września – odpowiedziała mama, a ja przytaknęłam, uśmiechając się.
- Kiedy ląduje jej samolot? - spytałam z niecierpliwością, uzyskując śmiech Pattie, uśmiechnęłam się do niej, a moja mama wyciągnęła telefon.
- Um, za pół godziny, więc jeśli chcesz ją odebrać, musisz jechać teraz kochanie – powiedziała, uśmiechając się do mnie, na co przytaknęłam i pocałowałam ją i Pattie w policzek.
- Okej, pa – powiedziałam do nich, idąc do Mollie. - Hej Moll, chcesz jechać ze mną odebrać Phia? - spytałam ją, na co przytaknęła, uśmiechając się szeroko, a ja pocałowałam Roba i mojego tatę w policzek.
- Hej, żadnego buziaka dla mnie? - usłyszałam, jak Justin za mną krzyknął.
Zaśmiałam się i odwróciłam, podbiegając do niego i pocałowałam go w kącik jego ust.
- Pa – powiedziałam, na co on się do mnie uśmiechnął. - Chodź – powiedziałam do Mollie.
Szła za mną i wskoczyłyśmy do mojego Range Rovera i ruszyłyśmy w stronę lotniska.
- Więc? - Mollie zaczęła, praktycznie mogliście usłyszeć ten głupi uśmieszek w jej głosie.
- Co? - udawałam niewinną, wiedząc dokładnie dokąd ta konwersacja zmierzała.
- Jak tam ostatnia noc? - spytała, odwracając się na siedzeniu tak, że była twarzą do mnie.
- Dobrze – odpowiedziałam, przygryzając wnętrze mojego policzka, by powstrzymać się od uśmiechania jak idiotka.
- Dobrze? Tylko tyle? - powiedziała, odwracając się do mnie i nawijając dramatycznie. - Jesteś poważna? Nic się nie stało tamtej nocy? - powiedziała, a ja potrząsnęłam moją głową, uzyskując od niej głupi uśmieszek. - Więc coś się wydarzyło ostatniej nocy – powiedziała, a ja przytaknęłam, przygryzając moją wargę. - O boże, wy to zrobiliście – powiedziała, a ja przytaknęłam powoli, uzyskując od niej krzyk.
- Zamknij się – zajęczałam, gdy zaczęła szczypać moje policzki, mówiąc mi jak bardzo dorosłam.
- Więc, jak duży jest? - Spytała, a moje oczy się rozszerzyły.
- Co do cholery? Nie powiem ci tego – odpowiedziałam, uzyskując od niej sapnięcie, co sprawiło, że się z niej zaśmiałam.
- Dlaczego nie? - spytała, wydłużając nie.
- Bo ja cię nie pytam jak dużego ma Rob, czyż nie? - odpowiedziałam, uzyskując od niej uśmiech, pokazując mi, że jest zadowolona z siebie.
- Cóż, ma dobre z 8 cali, gdy-
- O MÓJ BOŻE, ZAMKNIJ SIĘ – powiedziałam zawstydzona tym, że chętnie mi o tym mówiła.
Do czasu, gdy przestała jęczeć o kutasie Justina, ja dotarłam do parkingu koło lotniska.
- Wiesz z której bramki wychodzi? - spytała, na co przytaknęłam, wchodząc przez wejście.
- Tak, bramka 5D – powiedziałam, patrząc dookoła, szukając znaku.
Gdy go zobaczyłam pociągnęłam Mollie za rękę, gdzie było napisane 5D przyloty. Czekałyśmy jakieś 5 minut i drzwi się otworzyły. Szukałam w tłumie jej lekko rozjaśnionych włosów i gdy ją zobaczyłam, krzyknęłam jej imię, na co jej wzrok oderwał się od telefonu i spojrzała w górę.
- Tutaj siostrzyczko – krzyknęłam, a ona złapała mój wzrok, biegnąc do mnie i ciągnąc za sobą walizkę. - O mój boże, tak bardzo za tobą tęskniłam, Phia – powiedziałam, oplatając ręce wokół jej szyi, gdy jej ręce były oplecione wokół mojej talii.
- Też za tobą tęskniłam, Is – powiedziała, przerywając uścisk, a następnie przytulając Mollie.
Zauważyłam, że Mollie wyszeptała coś do ucha Sophii, ale zignorowałam ich spojrzenia i wzięłam walizkę Sophii.
- Chodź – powiedziałam do nich, gdy Sophia podeszła i zabrała swoją walizkę. Wciąż jest taka sama, niezależna.
Podeszła do mojego samochodu, otworzyła bagażnik, podniosła walizkę i wrzuciła ją do środka, zanim trzasnęła drzwiami. Mollie usiadła ze mną z przodu, a Sophia z tyłu.
- Więc Phia, jacyś chłopacy? - spytałam, na co się zarumieniła i odwróciła wzrok, co spowodowało mój chichot.
- Jak ma na imię? - spytała Mollie, odwracając się do Sophii, która uśmiechała się jak szalona.
- Cody – odpowiedziała chichocząc, co sprawiło, że spojrzałam na nią z podziwem.
- A co z tobą Is, jakiś koleś? - spytała, a Mollie uśmiechnęła się do mnie znacząco.
Potrząsnęłam głową, ale zanim mogłam coś powiedzieć, Mollie się wcięła.
- Ona kłamie, sypia ze swoim szefem Justinem – powiedziała, sprawiając, że Sophia zapiszczała, a ja przewróciłam oczami i uderzyłam Mollie, przed przywróceniem uwagi na drogę.
- O mój boże, jak bardzo ma dużego? - spytała Sophia, a Moll siedziała na swoim siedzeniu, z głupim uśmieszkiem.
- Co jest z wami ludzie i z waszą chęcią poznania tego, jak duży on jest? - spytałam, na co obie się zaśmiały jak uczennice.
- Powiedz nam proszęęęęę – Sophia prosiła, robiąc minę szczeniaczka, na co westchnęłam i zatrzymałam się na czerwonym świetle. Wróciłam myślami do ostatniej nocy i rozłożyłam ręce na około 9 cali. (A/N:1 cal ok. 3 cm o ile się nie mylę)
- Kurwa mać, jest ogromny – powiedziała Mollie, a Sophia zaczęła piszczeć.
Przewróciłam oczami i skręciłam w lewo, na naszą prywatną drogę. Zaparkowałam koło samochodu Justina i wyłączyłam silnik.
- Czyj to samochód? - spytała Sophia, wyciągając walizkę z bagażnika.
- Oh, to samochód Justina – powiedziała Mollie, dając nacisk na imię Justina. Przewróciłam oczami, a Sophia się ze mnie zaśmiała.
- Dlaczego macie taką obsesje na tym punkcie, to nie tak, że jesteśmy razem – powiedziałam, podchodząc do drzwi.
- Ta, ale wasza dwójka zachowuje się jak para, mieliście making out na trawniku no i na dodatek on totalnie cię prosił, żebyś go pocałowała przed nami, gdy prosił cię o buziaka na pożegnanie – powiedziała Mollie, na co się zarumieniłam, a ona zaśmiała się ze mnie. Wyminęłam ją i otworzyłam im drzwi do domu.
- Kochanie – powiedziała moja mama, biegnąc w stronę Sophii, omijając mnie i Mollie.
- Jezu, też się ciesze, że cię widzę mamo – powiedziałam sarkastycznie, na co tata popchnął mnie dla żartu.
Również go popchnęłam, a on znowu mnie, wszystko to trwało dopóki nie wylądowałam na podłodze.
- Hej, to nie fair. Jesteś silniejszy ode mnie – powiedziałam do niego, a on ode mnie odszedł. - Właśnie tak, odejdź frajerze – krzyknęłam, na co tata spojrzał na mnie złowrogo, a ja się zaśmiałam.
- Wstawaj – ktoś powiedział, a ja spojrzałam do góry, by zobaczyć Justina, stojącego przede mną z wyciągniętą ręką. To było coś jak deja vu, tylko że osoba, która mnie popchnęła, nie była chodzącą pomarańczą, a moim ojcem.
- Dziękuję – powiedziałam, chwytając jego rękę.
Uczucie jego ręki w mojej wysłało motylki do mojego brzucha i się uśmiechnęłam, dopóki nie usłyszałam kogoś głośno chrząkającego i odwróciłam się, by zobaczyć Sophię, uśmiechającą się do mnie znacząco.
- Oh, Justin, to moja młodsza siostra Sophia. Sophia, to mój szef, Justin – powiedziałam i usłyszałam, że Justin westchnął ciężko, co sprawiło, że zmarszczyłam brwi skołowana, ale zignorowałam to.
- Hej – powiedziała Sophia, przytulając Justina. Zaśmiałam się na jej otwartość, a Justin również ją przytulił.
- Hej – odpowiedział, a Sophia uśmiechnęła się do niego, zanim odwróciła się w moją stronę, mówiąc do mnie bezgłośnie „cholera jasna”. Zaśmiałam się z niej, a ona odciągnęła mnie od Justina i wepchnęła do kuchni.
- Nie powiedziałaś mi, że Justin wygląda jak pierdolony grecki bóg – krzyknęła szeptem do nie, sprawiając, że przewróciłam oczami.
- Wyluzuj laska – powiedziałam, na co spojrzała na mnie złowrogo w odwecie.
- Jak mogę wyluzować, sypiasz z najseksowniejszym kolesiem jakiego widziałam w moim siedemnastoletnim życiu i jeszcze ten fakt, że możecie być kimś więcej, niż tylko znajomymi od pieprzenia – powiedziała, a ja zaśmiałam się głośno.
- Jak powiedziałam wcześniej, to nie tak, że jesteśmy razem, nieprawdaż? - powiedziałam, wyciągając butelkę wody z lodówki. Spojrzała na mnie ostro i podeszła do mnie.
- Znam cię Is, pragniesz go i chcesz, żeby był kimś więcej niż twoim szefem – powiedziała, sprawiając, że szeroko otworzyłam oczy. Przyjęłam jej słowa i głośno połknęłam ślinę,
- Nie, nieprawda – powiedziałam broniąc siebie.
Pewnie, gdy wczoraj uprawialiśmy seks, mogłam poczuć coś więcej niż tylko jego pchnięcia, ale to nie znaczyło, że go lubiłam, prawda?
- Nie zaprzeczaj kochanie, znam cię – powiedziała Sophia, uśmiechając się do mnie znacząco, a ja się zaśmiałam na pół gwizdka.
- Ale ja go nie lubię w ten sposób – powiedziałam powoli, patrząc na nią, ale zanim mogłaby coś powiedzieć, głowa Justina wychyliła się zza rogu.
- Przeszkadzam w czymś? - spytał, patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam przecząco głową. - Okej, ja i Rob jedziemy do Ryana. Mogę cię już dziś nie zobaczyć, więc do zobaczenia jutro w pracy?- spytał, podchodząc do mnie, znowu się uśmiechnęłam i przytaknęłam. - Okej, pa Bella – powiedział, całując stronę moich ust. - Pa Sophia – powiedział do niej i wyszedł z kuchni.
- On cię tak lubi – powiedziała, sprawiając, że prawie się zachłysnęłam wodą, którą przed chwilą zaczęłam pić.
- Nie, wcale nie. Nie patrzy na mnie w ten sposób. Nigdy tak nie będzie robił, jest nikim więcej, tylko moim szefem, a ja niczym więcej niż jego prywatną asystentką – powiedziałam, a ona uśmiechnęła się do mnie znacząco.
- Okej, gdy już przestaniesz siebie okłamywać, przyjdź do mnie pogadać chica – powiedziała, szturchając mnie palcem w policzek i wychodząc z kuchni. Sapnęłam i usiadłam na stoliku barowym w kuchni, myśląc.
Czy chcę go w ten sposób?
----------------------------------------
Ta dam. Jest. Jak chcecie rozdział to komentujcie, nie ma komentarzy nie ma rozdziału. Co do waszych sap 'miał być w połowie listopada', to napisałam, że ZACZNĘ tłumaczyć w połowie listopada, ups. Jeśli uważacie, że tłumaczenie jest takie proste, zachęcam was do przetłumaczenia tekstu, który zajmuje 9 stron w wordzie i omijajcie jeszcze powtórzenia i starajcie się to tłumaczyć tak, by było w miarę spójnie. Zapraszam, zachęcam, przetłumaczcie sobie chociaż część rozdziału, to nie takie proste. Po za tym, mam szkołę, znajomych, oceny do poprawienia, tłumaczenie jest zawsze na drugim miejscu. I jak już powtarzam - nie pasuje, czytajcie sobie po angielsku,
Uwielbiam... czekam na next:)
OdpowiedzUsuńKocham, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńFajnie. Czekam na next TBG
OdpowiedzUsuńYAAAAY! Jesu, jak ja kocham to opowiadanie sbsnajwnskzjsns Niestety wiem, co będzie później, bo już ktoś kiedyś je tłumaczył, ale i tak przeżywam od nowa haha
OdpowiedzUsuńŚwietny :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :-)
KOCHAM KOCHAM KOCHAM ! czekam z niecierpliwoscia na nastepny <3 <3
OdpowiedzUsuńcudowne. ona ma go właśnie tak chcieć, już czekam na next
OdpowiedzUsuńAww Justin zaczyna coś czuć d. Belli :* Ciesze się ze wróciłas do tłumaczenia, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :D czekam na nn. :)
OdpowiedzUsuńSuper nie mogę doczekać się nn *.*
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam, wchodzę dziś z nadzieją że MOŻE jest i mile mnie zaskoczyłaś :) dziękuję że tłumaczysz mam nadzieję że niedługo będzie ósemeczka :**)
OdpowiedzUsuńWreszcie jest ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będą razem, chociaż mam przeczucie, że będą też napewno dramy, ale to może dopiero w związku;)
Koooocham to opowiadanie *.*!!!! <333 boski rozdział poproszę o więcej ;* i mam pytanko kiedy pojawi sie rozdział na ohmujusteeen.blogspot.pl ? ;)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff, ale jednak rozdziały co dwa-trzy miesiące? rlly?
OdpowiedzUsuńJa tak szybko bo właśnie wychodzę.. xd znalazłam to ff jakieś 2h temu iii.. strasznie mi sie spodobało :) wiec nie moge sie doczekać nexta :) (p.s dzięki ze tlumaczysz <3 )
OdpowiedzUsuń